Archiwum Polityki

Rozmowy z Gomułką

Publikujemy fragment "Dzienników politycznych 1963-1966" Mieczysława F. Rakowskiego. Będzie to już drugi tom dzienników - zapisków niemal codziennych, które ówczesny redaktor naczelny "Polityki" prowadził. Podobnie jak pierwszy, obejmujący lata 1958-1962, ukaże się nakładem wydawnictwa Iskry, któremu za udostępnienie maszynopisu dziękujemy.

Fragment poniższy zapisany został 7 września 1964 r., po rozmowie z przywódcą partii Władysławem Gomułką. Przypomnijmy, że społeczeństwo osiągnęło wówczas stan nazwany małą stabilizacją. Postulaty polskiego Października nie były realizowane, szykowała się zmiana pokolenia u władzy, po ster rządów sięgał nurt zwany partyzanckim, którego przywódcą był gen. Mieczysław Moczar; nurt ten uznał za swoją biblię książkę Zbigniewa Załuskiego "Siedem polskich grzechów głównych". W międzynarodowym ruchu komunistycznym działały siły odśrodkowe wobec Moskwy, a różnice strategiczne i taktyczne między KPZR a KP Chin prowadziły wyraźnie do rozłamu i nie pozostały bez wpływu na szykującą się zmianę ekipy rządzącej w ZSRR (gdy Chruszczowa wkrótce zastąpi Breżniew). W nawiasach kwadratowych pomieściliśmy objaśnienia redakcji.

Rano zawiadomiono mnie, że Gomułka czeka na mnie o 16. Na kilku karteczkach spisałem sobie wszystkie sprawy, które zamierzam mu przedstawić. Część dotyczy planów redakcji, a część sytuacji w ruchu komunistycznym oraz w naszej partii.

Gomułka dobrze wygląda, jest opalony. Odniosłem wrażenie, że był rozluźniony. Zauważył moją opaleniznę i dopytywał się gdzie spędziłem urlop. Powiedziałem gdzie. Plany redakcji, które zreferowałem, aprobował, niektóre korygował. Ale nasze redakcyjne zamierzenia były tylko pretekstem do podniesienia spraw, które od dawna leżą mi na sercu i o których niejednokrotnie pisałem w swoich notatkach.

Pierwsza sprawa, to stosunek do naszej przeszłości. (...) Bardzo trudno jest udowadniać, że jest się dobrym Polakiem. Ta ziemia jest mi równie bliska jak tym, którzy dzisiaj co drugie słowo mówią "naród". Gdy krytycznie wypowiedzieliśmy się o książce Załuskiego (choć w dyskusji, jaka się rozpętała, powiedziano też sporo głupstw, ale kierunek uderzenia był słuszny), to zmobilizowano przeciwko nam, kogo się tylko dało.

Polityka 19.1999 (2192) z dnia 08.05.1999; Społeczeństwo; s. 74
Reklama