Pan Włodek z Samodzielnego Laboratorium Czasu i Częstotliwości jest specjalistą od sekundy, ale rozmowa z nim na temat tej sekundy już na początku napotyka trudności. Bo właściwie o jakiej sekundzie mówimy? Sekund jest wiele, są wśród nich sekundy lepsze i gorsze. Swoją własną narodową sekundę ma prawie każde państwo na świecie. Wypracowuje ją na podstawie uniwersalnej definicji sekundy, zgodnie z którą sekunda jest to czas trwania równy 9 192 631 770 okresów promieniowania odpowiadającego przejściu między dwoma nadsubtelnymi poziomami stanu podstawowego atomu cezu 133.
Przeczytanie definicji sekundy trwa aż 18 sekund, ale pan Włodek zapewnia mnie, że bez tej definicji o stworzeniu porządnej sekundy nie ma co marzyć.
Jak powstaje sekunda
Pan Włodek twierdzi, że w bardzo prosty sposób. Oto aparatura zegara atomowego, mająca własną częstotliwość wewnętrzną 1 MHz. Sekundę tworzy się właśnie z tej częstotliwości, licząc okresy sinusoidy. 1 MHz to 1 milion okresów. I ten milion daje sekundę. Generator częstotliwości synchronizuje lampa cezowa. Jeśli ten zegar atomowy zepsułby się, jego zadania przejmie drugi, a w razie potrzeby - trzeci i czwarty. Dlatego możliwości, że sekunda przestanie być odtwarzana, w zasadzie nie ma, nawet przy braku prądu. - Gdyby jakiś kataklizm zniszczył wszystkie warszawskie elektrownie, to ja jeszcze przez trzy doby i tak będę podawał tę sekundę - zapewnia pan Włodek.
Polska wytwarza swoją własną, narodową sekundę w pokoju 061A. Zegary atomowe firmy Hewlett-Packard podają jej wartość z dokładnością względną kilka razy dziesięć do minus czternastej sekundy. - To całkiem nieźle, chociaż błędy są. Dlatego tę sekundę trzeba kontrolować.
Na świecie największym prestiżem cieszy się kilka laboratoriów wytwarzających najdokładniejsze sekundy.