Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Najpierw pod górę

Rząd i koalicja nie pozwalają nam zapomnieć o podatkach. Ledwo skończył się traumatyczny okres corocznych rozliczeń PIT-ów, a już na dobre rozgorzały spory w sprawie przyszłorocznego systemu. Wygląda to tak, jakby ktoś z Białej Księgi zawierającej propozycje podatkowe Leszka Balcerowicza powyrywał część kartek, na gwałt dopisał kilka nowych i pospiesznie zszył w całość pozostawiając przy tym gdzieniegdzie puste strony. Takie dzieło, z oczywistych względów, nie może zachwycać.

To co prezentują nam na razie politycy, mniej więcej w dziesięć miesięcy po opublikowaniu Białej Księgi Podatków, trudno nazwać wielką reformą podatkową, która "pozwoli zbudować system spójny, prosty, sprawiedliwy, tani, sprzyjający rozwojowi polskiej gospodarki i polskich rodzin" (cytat z Księgi). Dziś już widać, że z tamtego projektu, po obróbce w politycznym tyglu, niewiele zostało. Rządząca koalicja próbuje raczej zrealizować program minimum: przedsiębiorstwom ograniczyć ciężar fiskalizmu, by gospodarka mogła szybciej się rozwijać; w sferze podatków indywidualnych usunąć najbardziej rażące błędy, a także utrzymać proces ujednolicania stawek VAT. W efekcie mamy do czynienia już nie z rewolucją (przestano mówić o jednej dla wszystkich stawce i podatku paraliniowym), ale z ewolucją dotychczasowego układu.

Na dodatek koalicji trudno się zdecydować, do czego w pierwszej kolejności ma służyć w Polsce system podatkowy: zapewnieniu państwu niezbędnych wpływów czy też redystrybucji dochodu narodowego, realizowaniu polityki prorodzinnej i wymierzaniu sprawiedliwości społecznej. W praktyce mamy dziś system mieszany i nic nie wskazuje na to, żeby w 2000 r. to się miało zmienić.

Po wstępnym etapie dyskusji jedno wydaje się wielce prawdopodobne: w przyszłym roku podatek dochodowy od osób prawnych (CIT) zmaleje z obecnych 34 proc. do 28 proc., czyli bardziej, niż niedawno zakładano. Rząd ułożył już nawet kilkuletni program ograniczania stawek CIT do 22 proc. w 2003 r. (patrz tabela), co by wskazywało na ugruntowanie się opinii, że przy obecnym wysokim podatku od dochodów przedsiębiorstw szybki rozwój gospodarczy byłby po prostu niemożliwy.

Ta decyzja ma oczywiście swoją cenę. Wiceminister finansów Jarosław Bauc szacuje, że po obniżce CIT dochody budżetu państwa w 2000 r.

Polityka 21.1999 (2194) z dnia 22.05.1999; Wydarzenia; s. 17
Reklama