Na zewnątrz Polska prezentuje swoje zdecydowane, solidarne z NATO oblicze. Jednak kosowski konflikt mocno podzielił polskich polityków, przy czym różnią się w jego ocenie nie tylko lewica z prawicą - podziały przebiegają także w poprzek formacji. Najlepszym tego dowodem są: z jednej strony, emocjonalne, bezkompromisowo pronatowskie wystąpienie władz Unii Wolności, gdy niemal jedna czwarta jej wyborców ma w tej sprawie odmienne zdanie, a z drugiej - wizyta w Belgradzie czworga posłów SLD przy sprzeciwie wielu partyjnych kolegów.
Najbardziej nieoczekiwanie w ocenie wojny na Bałkanach podzieliła się lewica. Decydujący wydaje się tutaj stosunek do samego Paktu Północnoatlantyckiego. Jego przeciwnicy, tacy jak Izabella Sierakowska, Janusz Rolicki, Mieczysław F. Rakowski czy Piotr Ikonowicz (SLD-PPS), przenoszą tę niechęć na wojnę, jaką ich zdaniem Pakt rozpoczął bez wystarczającej przyczyny. Wojna jest niesprawiedliwa, ponieważ atakującą stroną w niej jest NATO.
- Naloty NATO na Jugosławię należy kontynuować czy przerwać?
Ocena czystek etnicznych jest w tej wersji dość mglista, powtarzają się określenia, "mało jeszcze wiemy", "Albańczycy też prześladowali Serbów", czy też "Albańczycy zaczęli uciekać dopiero po rozpoczęciu bombardowań". Charakterystyczne dla tego typu argumentacji jest odwracanie przyczyn i skutków (Miloszević jest zły, ponieważ to Zachód go prowokuje) oraz zrównanie krzywd z obu stron (Albańczyków i Serbów), często z naciskiem na krzywdę serbską.
Nie bez znaczenia dla antynatowskiej części polskiej lewicy jest jednoznaczne, proserbskie stanowisko Rosji, do której zwłaszcza lewica postkomunistyczna czuje respekt (sentyment?), niezależnie od tego, kto Rosją aktualnie rządzi.
Daleka droga socjaldemokratów
Naturalnie, opcja ta ma bardziej lub mniej subtelne odmiany. Niektórzy, jak Piotr Ikonowicz, mają wiele za złe Miloszeviciowi, ale generalnie natowskie naloty na Jugosławię uważają za zbrodnię i nawołują do rokowań, nie bacząc na fakt, że jeśli Miloszević nie ustępuje przed siłą, to tym bardziej nie ustąpi w przypadku rezygnacji z przemocy. Nie przeszkodziło to jednak w wysłaniu do prezydenta Clintona listu podpisanego przez 62 parlamentarzystów SLD (w tym Włodzimierza Cimoszewicza), w którym apelują oni o natychmiastowe przerwanie nalotów.