Archiwum Polityki

Do czytania w lodówce

Nie ma już odwrotu. W tym przypadku na własne oczy powinno się odczuć także i na własnej skórze. Za chwilę, prawie na golasa, wejdziemy do tzw. kriokomory, gdzie temperatura może sięgać minus 160 stopni Celsjusza. W takim mrozie w ciągu kilku minut mięso zamienia się w kamień. A człowiek? Człowiek to przetrzyma. Podobno. I to - podobno - z dobrym dla siebie skutkiem.

Czekamy aż komputer da znak, że już można wejść. Ktoś z personelu przeciera nam ręcznikiem plecy, ramiona i uda. Żeby wewnątrz komory krople potu nie zamieniły się błyskawicznie w kryształy lodu. Bo tutaj prawie każdy przed tym pierwszym razem poci się ze strachu albo emocji. Mamy na sobie tylko stroje kąpielowe, drewniane saboty, grube podkolanówki i rękawiczki, jako że kończyny najprędzej tracą ciepło. Na głowie nauszniki, na ustach i nosach maseczki chirurgiczne wyłożone gazą. Wdech nosem - poinformowano nas wcześniej - ma być dwa razy krótszy niż wydech ustami. Gdyby bowiem do płuc dostała się zbyt szybko większa ilość silnie schłodzonego powietrza, jego objętość mogłaby się podwoić, co wywołałoby tzw. opresję oddechową.

Tylko minus 120 st. C

- Płytki wdech nosem i spokojny wydech ustami - przypomina jeszcze czuwająca nad wszystkim dr Halina Gregorowicz, ordynator w Centrum Rehabilitacyjno-Szkoleniowym Victoria w Radzyniu, nieopodal Sławy, nad Jez. Sławskim, która dokładnie nas przebadała i zakwalifikowała do tej próby zimna. Nie moglibyśmy w niej wziąć udziału, gdyby któreś z nas miało poważniejszą wadę serca, ciężką postać dusznicy, ostre schorzenie dróg oddechowych, cierpiało na klaustrofobię, nietolerancję zimna lub alergię na zimno. Anka żałuje tylko, że nie może tam wejść z aparatem, bo nie wiadomo, jak w komorze zareagowałoby jej narzędzie pracy.

- Mam wodę w kolanie. Nie zamarznie? - pyta młoda kobieta i do końca nie wiadomo, czy tylko żartem.

Wreszcie komputer daje sygnał; temperatura w kriokomorze spadła do -120 st. C. "Tylko" minus 120. Tyle serwuje się tym, którzy wchodzą w ten mróz po raz pierwszy, żeby organizm się przyzwyczaił. Student z AWF we Wrocławiu, który ma tutaj praktykę, ubrany - a właściwie rozebrany - tak jak my, otwiera drzwi.

Polityka 21.1999 (2194) z dnia 22.05.1999; Na własne oczy; s. 108
Reklama