Archiwum Polityki

Sztywny staw

Ministerstwo Zdrowia sposobi się do gruntownej nowelizacji ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym. Szefowa resortu Franciszka Cegielska, podkreślająca swe niemedyczne wykształcenie, musi korzystać z opinii specjalistów, by zrozumieć niuanse medycyny. Miejmy nadzieję, że wezmą oni pod uwagę specyfikę wąskich specjalności, np. reumatologię dziecięcą.

W Uzdrowiskowym Szpitalu Reumatologicznym dla Dzieci i Młodzieży w Cieplicach - rewolucja. Od kiedy kasy chorych przydzielają skierowania na leczenie sanatoryjne, do ośrodka wyspecjalizowanego od trzydziestu lat w rehabilitacji dzieci z zapaleniem stawów i chorobami tkanki łącznej zaczęli zjeżdżać pacjenci z dziecięcym porażeniem mózgowym i ze schorzeniami dróg oddechowych. Dotychczasowi pensjonariusze, po wielotygodniowych pobytach w szpitalu, na skutek leczenia immunosupresyjnego mają wybitnie obniżoną odporność. Nowi - kaszlą, kichają, rozsiewają zarazki i wymagają zupełnie innego rodzaju rehabilitacji. - Urzędnicy kas chorych nie znają się na specyfice chorób dziecięcych - mówi dyrektor szpitala dr Zofia Zachorska. - Skąd więc mieliby mieć pojęcie o chorobach przewlekłych?

Pytanie, czy chcieliby tę wiedzę zdobyć? Dr Alina Spychała podaje tylko jeden pozytywny przykład: Podlaską Kasę Chorych w Białymstoku. Zgodziła się sfinansować pobyt w szpitalu dwójki dzieci ponad przysługujący im obecnie 27-dniowy turnus.

- Ustawowe 27 dni przewidziane na rehabilitację dziecka z chorobą stawów, które w tym czasie trzeba oswoić z nowym otoczeniem i nauczyć chodzić, to śmieszna rzecz - słyszę od dr Spychały. - Ale my się nie śmiejemy, tylko płaczemy. Tej dwójce dzieci z Białegostoku udało się: będą się u nas leczyć i uczyć do końca tego roku.

Przed nadejściem reformy żadnych turnusów w Cieplicach nie było. Bo taka jest specyfika chorób, z którymi przyjeżdżały tu dzieci, wymagające wielomiesięcznej rehabilitacji. - Byliśmy dla nich drugim domem - mówi dr Zachorska. - Cały rok chodziły do naszej szkoły, a wakacje spędzały z rodzinami. Teraz kasy chorych mówią, że brakuje pieniędzy na tak długie leczenie i rehabilitację. Czy uratowanie dziecka przed wózkiem inwalidzkim to nie jest udana inwestycja, na której wszystkim powinno zależeć?

Polityka 22.1999 (2195) z dnia 29.05.1999; Społeczeństwo; s. 72
Reklama