Archiwum Polityki

Podzwonne dla peceta

Koniec komputerów osobistych (PC) jest bliski. To nic, że systematycznie rośnie sprzedaż tych urządzeń. Nie ma znaczenia, że maleją ich ceny. Początek nowego stulecia ma być również początkiem nowego stylu korzystania z informatyki - wieszczą niektórzy analitycy.

Początek lat osiemdziesiątych był początkiem triumfalnego marszu komputerów osobistych do biznesu, urzędów, biur, szkół, w końcu pod strzechy. Do pierwotnego sukcesu koncepcji PC w dużej mierze przyczyniły się dwa programy: procesor tekstów i arkusz kalkulacyjny. W języku marketingowców stanowiły one killer applications - zabójcze zastosowania, które uzasadniały konieczność wydania kilku tysięcy dolarów na nowe, elektroniczne cacko. Potem nastąpił szalony rozwój technologii. Coraz szybsze procesory, coraz więcej funkcji, coraz bardziej skomplikowane oprogramowanie. Dopełnieniem stały się multimedia i Internet, które są obecnie głównym czynnikiem napędzającym koniunkturę informatyczną.

Gdyby szybkość samochodów rosła w porównywalnym tempie, jak rośnie szybkość mikroprocesorów, a jednocześnie w podobnym tempie następowała miniaturyzacja układów, to współczesny samochód powinien być pudełkiem zapałek, pędzącym z naddźwiękową prędkością. Samochodziarze mają na to gotową odpowiedź: gdyby współczesny samochód tak często szwankował, jak przeciętny komputer osobisty, ludzie przesiedliby się na konie. Prawda kryje się gdzieś pomiędzy tymi porównaniami. Komputer osobisty to niewątpliwie trudne w obsłudze, najbardziej chimeryczne z urządzeń, jakie mogą znaleźć się w gospodarstwie domowym. Michael Dertouzos, szef słynnego Laboratorium Nauk Komputerowych w Massachusetts Institute of Technology, dostaje apopleksji, gdy ktoś przy nim mówi, że współczesne komputery są przyjazne dla użytkownika (user friendly).

Nad fenomenem rozpowszechnienia i popularności komputerów osobistych zastanawia się brytyjski "The Economist". Co spowodowało, że urządzenia, którym daleko do niezawodności zwykłych pralek, kuchenek mikrofalowych i magnetowidów, sprzedają się dziś lepiej niż odbiorniki telewizyjne?

Polityka 22.1999 (2195) z dnia 29.05.1999; Społeczeństwo; s. 82
Reklama