Archiwum Polityki

Koncert na trzech wieszczów

Koniec wieku korowodem okrągłych rocznic coraz szybciej zaprasza do rewizji zasług i grzechów kończącej się epoki, której granic nie wyznaczają jedynie kartki kalendarza. Zbiegają się teraz okrągłe rocznice urodzin Goethego, Mickiewicza i Puszkina. Co łączy, co dzieli trzech poetów? Co mieliby sobie powiedzieć, gdyby się spotkali przy jednym stole?

Niespełna pół roku temu 200-lecie urodzin Adama Mickiewicza było okazją do sprawdzenia, na ile po wymknięciu się Polski spod radzieckiej i rosyjskiej kurateli nadal "my wszyscy z niego". W końcu nie trzeba się już wadzić z Bogiem niczym z carem, deszyfrować mistyczne "44" i upatrywać w studentach Marca 68 ostatnich filomatów.

Teraz kolej na Rosjan. 200-lecie urodzin Aleksandra Puszkina po raz kolejny zaprasza do przeklętych pytań o rosyjską duszę, kołaczącą się jak potępieniec między Wschodem i Zachodem, o gigantyczną klatkę, jaką była carska (i radziecka) Rosja, oraz o granice buntu i kolaboracji poety trzymanego na smyczy samodzierżawia.

A zaraz potem przyjdzie czas na Niemców. W sierpniu 250 rocznica urodzin Johanna Wolfganga von Goethego i okazja do duchowych remanentów: jak pogodzić "ducha Weimaru" - wirtualnej republiki uczonych, kojarzonej w drugiej połowie XVIII w. z prowincjonalnym i politycznie niemal pozbawionym znaczenia księstewkiem, z katastrofą niemieckiej demokracji w XX w. i totalitarnym terrorem, którego symbolem był obóz koncentracyjny założony w Buchenwaldzie w cieniu dębu, pod którym siadywał Goethe.

Jeszcze nie tak dawno temu takie okrągłe rocznice były okazją do narodowych egzekwii, okolicznościowe mowy wygłaszali następcy na urzędzie praeceptora Polski, Rosji czy Niemiec, jak Fiodor Dostojewski, Tomasz Mann czy Jarosław Iwaszkiewicz. A w komitetach honorowych zasiadali prezydenci i pierwsi sekretarze. Dziś, gdy intelektualiści są raczej obnażani niż ubierani w spiż, rocznicowe spory często przybierają formę sądu skorupkowego: zostawić delikwenta w lekturach szkolnych, czy go skrócić i wyrzucić?

Polityka 25.1999 (2198) z dnia 19.06.1999; Kultura; s. 44
Reklama