Koniec wieku korowodem okrągłych rocznic coraz szybciej zaprasza do rewizji zasług i grzechów kończącej się epoki, której granic nie wyznaczają jedynie kartki kalendarza. Zbiegają się teraz okrągłe rocznice urodzin Goethego, Mickiewicza i Puszkina. Co łączy, co dzieli trzech poetów? Co mieliby sobie powiedzieć, gdyby się spotkali przy jednym stole?
Przed ostatnią premierą w Narodowym Zbigniew Zamachowski skarżył się dziennikarzom, z jakim to mozołem przychodzi mu uczyć się prawidłowego wypowiadania kwestii: "Ja, dawny polski partyzant". Niestety, oglądając przedstawienie trudno nie zauważyć, że nauczyć się w końcu nie zdołał! W ustach aktora zawsze tak celnie trafiającego we właściwy ton i uprawdopodabniającego najwymyślniejsze dialogi, ta nieskomplikowana deklaracja brzmi nieodmiennie fałszywie. Co nieźle symbolizuje kłopoty, jakie dzisiejszy teatr ma i zapewne będzie miał w najbliższej przyszłości z "Kartoteką".
Pontyfikat Jana Pawła II przypada na czasy, kiedy w telewizji dominuje najbardziej nietrwały zapis - notacja magnetyczna w zawodnym systemie beta. Z tego względu ten najbardziej fotografowany papież może przejść do historii z bardzo ułomnym zapisem swoich działań.
W ostatnich tygodniach ukazały się "Tworki" Marka Bieńczyka i "Pociąg do podróży" Andrzeja Barta, pisarzy uważanych przez krytykę za czołowych naszych literackich postmodernistów. Autorzy są przedstawicielami dwóch odmiennych pisarskich strategii. Jednak paradoksalnie, choć dla pierwszego najważniejsze są gry językowe, a dla drugiego fabularne - na wspólnym gruncie postmodernizmu osiągają podobne rezultaty.
Za każdym razem, kiedy papież przyjeżdża do swojej Polski, wszystko inne przestaje być ważne. Magnetyczna siła Jana Pawła II przyciąga miliony rodaków na trasy pielgrzymki. Polska rusza w drogę, Polska masowa, tłumna, jakiej nie jest w stanie zgromadzić żadne inne wydarzenie, przegląda się w sobie, za każdym razem z ciekawością odkrywając, co się zmieniło od poprzedniego spotkania. Obok uniesień wiary, świadomości obcowania - a może także pożegnania - z jedną z największych osobowości mijającego stulecia, to rozpisane na etapy zbiorowe nabożeństwo czerwcowe jest też festynem, lokalną atrakcją, obyczajem towarzyskim, wycieczką. I często obraz, nastrój tych chwil, jest dla pielgrzymów ważniejszy, bardziej uchwytny niż nauki papieża, który nie uznaje kompromisów.
Papieski helikopter, tłum - rozmodlony bądź wiwatujący, przemówienia, misternie przygotowana liturgia. Codzienne relacje mediów z pielgrzymki Jana Pawła II siłą rzeczy skupiają się zwykle na padających z ołtarzy słowach i celebracjach. Tymczasem dramaturgię owych spotkań budują również długie godziny gromadzenia się kilkusettysięcznych tłumów, noce wypełnione cichym wyczekiwaniem jednych i gorączkową krzątaniną drugich. Wokół miejsc celebry bujnie wyrasta doraźna infrastruktura. Podczas kilku godzin między zmierzchem i brzaskiem (spędziliśmy taką noc z 9 na 10 czerwca w Siedlcach) można zaobserwować, jak bardzo oryginalnym zdarzeniem kulturowym jest papieska wizyta, ze swą logistyką, plastyką, zwyczajowością.
Inspektor Andrzej Koweszko, szef Biura Międzynarodowej Współpracy Policji, miał szansę zostać za kilka tygodni wiceprezydentem Interpolu. Obecnie jest członkiem Komitetu Wykonawczego i przedstawicielem Europy w tej organizacji. Zanim to jednak nastąpiło kandydat poprosił o... zwolnienie z policji.
Pielęgniarki zagroziły, że w ramach strajku mogą odejść nawet od łóżek pacjentów. Bożena Banachowicz, szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, nie chciała powiedzieć dziennikarzom, jaką formę przyjmie strajk zapowiadany po sobotnich niepowodzeniach w rozmowach z rządem. Brak pozytywnych rezultatów w negocjacjach z władzą wykorzystał natomiast Andrzej Lepper odwiedzający protestujące pielęgniarki zachęcając je do wspólnych działań. Wśród kilkudziesięciu osób prowadzących od 20 maja pikietę pod Ministerstwem Pracy 11 głoduje.
Afera dioksynowa postawiła na baczność nasze służby weterynaryjne i sanitarne. Zaczęło się uszczelnianie granic i gorączkowe poszukiwanie towarów, podejrzanych o skażenie. Okazało się też, że wprawdzie potrafimy oznaczać dioksyny, ale nie robimy tego rutynowo, ufając, że wykonali to inni.
"Właśnie poleciłem generałowi Wesleyowi Clarkowi (dowódcy Sojuszu w Europie), by przerwał operacje lotnicze NATO przeciwko Jugosławii" - tym komunikatem Javier Solana, sekretarz generalny NATO, oznajmił 10 czerwca o zakończeniu prawie 80 dni bombardowań. Była to pierwsza w historii "wojna o prawa człowieka". Zwycięstwo w takiej wojnie, opowiedziane w szczegółach, niewiele różni się od klęski.
Sądzę, że świadomość, iż restrukturyzacji nie uda się przeprowadzić bez zmniejszania zatrudnienia, jest coraz powszechniejsza. Możemy jednak proponować programy osłonowe, choć też nie wszędzie. Dramatem przemysłu zbrojeniowego jest na przykład to, że tamte lokalne rynki pracy i tak cechuje bardzo wysokie bezrobocie, a więc stworzenie możliwości zmiany kwalifikacji niewiele tu daje. Bywa więc, że jedyne, co praktycznie możemy oferować, to przeczekanie do emerytury. Takich problemów nie ma jednak w Katowicach czy w Warszawie, gdzie często wystarcza właśnie zmiana kwalifikacji.
NIK zarzuca senatorowi Jerzemu Markowskiemu z SLD, byłemu wiceministrowi gospodarki, wcześniej dyrektorowi i prezesowi kopalni Budryk w Ornontowicach koło Gliwic, że na początku lat dziewięćdziesiątych uciekł się do podstępu. Aby uzyskać od rządu zgodę i pieniądze na dokończenie budowy kopalni, świadomie wprowadził władze w błąd. Wznowienie budowy już w warunkach gospodarki rynkowej - przy widocznym spadku zapotrzebowania na węgiel - kosztowało budżet około miliarda złotych.
Noc przed maturą z polskiego, zamiast się wyspać, siedzimy przed internetem – syn, ja i maturzysta – geniusz komputerowy. Geniusz szuka tematów z polskiego, które w nocy mają przeciec do internetu. Tysiące maturzystów sterczy jak my. Na ekranie widać błagania: dajcie tematy dla Warszawy, dla Śląska. Zapłaciłem za nie kupę forsy i wam daję, ktoś oświadcza.
Nawet surowi krytycy Billa Clintona w USA chylą przed nim kapelusza - dał w końcu nauczkę łamiącemu prawa człowieka Slobodanowi i to bez straty jednego amerykańskiego żołnierza. Pochwały te wszakże w dużej mierze wyrażają po prostu ulgę z niespełnienia się niedawnych obaw. Było już tak źle, że wydawało się, iż będzie jeszcze gorzej: wojna potrwa długo, przekształci się w drugi Wietnam albo zakończy zgniłym kompromisem ośmieszającym NATO.
Wydawało się już, że osiągnięcie pokoju w Kosowie jest kwestią dni. Ale nawet wymuszenie rozejmu nie oznacza ani pokoju, ani stabilizacji. Jak będzie wyglądał protektorat NATO nad Kosowem? Pomysłów jest wiele, ale każdy otwiera nowe pole konfliktu, a może nawet prowadzi do kolejnej wojny.
Gabor Demszky, 47 lat, od 1990 r. nadburmistrz Budapesztu. Od dłuższego czasu drugi na Węgrzech najpopularniejszy polityk, po prezydencie kraju Arpadzie Gonczu. Jego przodkowie byli Polakami ze Spiszu na słowackim Podhalu. Ukończył prawo i socjologię na Uniwersytecie Budapeszteńskim. W 1972 r. usunięty na rok z uczelni za działalność opozycyjną; sygnatariusz Karty 77. W 1979 r. współzałożyciel Fundacji Wspomagania Biednych, która na Węgrzech pełniła funkcję KOR. W 1981 r. przebywał w Polsce, aby uczyć się konspiracyjnych metod działania. Założył nielegalne wydawnictwo, redagował czasopisma "Beszelo" i "Hirmondo". Aresztowany w 1983 r. i skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu. W tym samym roku otrzymał międzynarodową nagrodę Freedom to Publish. Współzałożyciel nielegalnego w 1988 r. Związku Wolnych Demokratów. Był jednym z przywódców tej liberalnej partii, która w pierwszych wolnych wyborach w 1990 r. zajęła drugie miejsce, ale nie utworzyła koalicji ze zwycięskim Forum Demokratycznym o chadeckiej orientacji. Po wybraniu na nadburmistrza Budapesztu zrezygnował z mandatu poselskiego. W latach 1994 i 1998 był wybierany na kolejne kadencje.
Jak Polska zmieniła ustrój przed dziesięcioma laty - pisaliśmy wielokrotnie, ostatnio w Raporcie, zatytułowanym "10 lat na wolności" (POLITYKA 23). A co się działo w innych państwach ówczesnej komunistycznej Europy?
Moda na poszukiwanie szlachetnie urodzonych przodków nie ominęła gospodarki. Wiele firm odkrywa, że długa i barwna historia ma wartość handlową i może stać się skuteczną bronią w walce rynkowej. Te, które w przeszłości należały do rodzin magnackich, porzucają więc swe peerelowskie znaki firmowe i wracają do herbów dawnych właścicieli. Nie obywa się to jednak bez konfliktów.
Po latach odkładania remontów domów na lepsze czasy stoimy przed ścianą: odrobienie zaległości kosztowałoby dziś tyle samo, ile budowa ok. 750 tysięcy mieszkań (10 razy więcej, niż przybyło w roku ubiegłym). W jednym z programów, którymi rząd chce zastąpić mieszkaniowe ulgi podatkowe, zaproponowano wspieranie remontów tanimi, dotowanymi kredytami. Jak dotąd jest to najlepsza część rządowych propozycji. Pozostałe rzadko wychodzą poza ogólniki.
Na całym świecie międzynarodowe targi stały się nie tyle miejscem zawierania kontraktów, ile sposobem promowania krajowych osiągnięć technologicznych i produkcyjnych. Tegoroczne Międzynarodowe Targi Poznańskie poświęcone technologiom przemysłowym i dobrom inwestycyjnym powinny więc być dużą gratką dla polskich firm, skoro w tych właśnie dziedzinach nasz eksport jest wyjątkowo wątły. Tymczasem w porównaniu do 1998 r. udział krajowych wystawców skurczył się - z 62 proc. do 43 proc. - na rzecz wystawców zagranicznych. Czyżby cudzoziemcy lepiej rozumieli, co i kiedy warto robić?
Kolejna awantura przetargowo-koncesyjna. Tym razem El-Net, firma zależna od Elektrimu, zwycięzca przetargu na operatora tzw. telekomunikacji warszawskiej, czekała na wydanie koncesji aż pół roku. Awantura ta po raz kolejny pokazuje, jak bardzo nieprzejrzyste są w Polsce reguły gry przetargowo-koncesyjnej. Niesprawny jest zawiadujący nią aparat administracyjny; dobierany z klucza politycznego, a nie merytorycznego. Gdy dodatkowo w grę wchodzą duże pieniądze - a w tym przypadku gigantyczne - aparat zostaje sparaliżowany strachem. I nie podejmuje żadnej decyzji.
Fenomen Naszej TV polega nie na tym, że pojawia się ona i nagle znika z ekranu. W gruncie rzeczy nikt nie wie, do kogo naprawdę należy. Oficjalnie to własność Henryka Chodysza i grupy związanych z nim biznesmenów. Mówi się, że po cichu przeszła do strefy wpływów właściciela Polsatu Zygmunta Solorza.
W naszym przystosowaniu technicznym do wymogów NATO uzbrojenie nie jest sprawą najważniejszą. Bruksela przykłada większą wagę do wyposażenia nowych członków Sojuszu w zgodne ze standardami Paktu systemy łączności i informatyki niż do kupowania przez nich nowych samolotów, dział i karabinów.
Konstytucja z kwietnia 1997 r. nakazała stworzyć w kraju dwuinstancyjne sądownictwo administracyjne. Dała na to pięć lat. Minęły dwa, ale mówi i pisze się już, że odpowiednia ustawa - projekt wstępny opracowany przez środowisko naukowe i sądownicze jest nawet gotowy - powinna być uchwalona najdalej w przyszłym roku. Zamiar jest słuszny. Sytuacja nie pozwala dłużej czekać.
Mamy kolejną aferę dopingową w sporcie. Lider wyścigu kolarskiego Giro d´Italia Marco Pantani w przeddzień zakończenia zawodów został z nich wykluczony, ponieważ stężenie krwi zawodnika przekraczało dozwoloną normę. Pantaniemu zawieszono kolarską licencję i nie zezwolono na kontynuowanie wyścigu dla jego własnego bezpieczeństwa, a nie z powodu udowodnienia winy.
Gdyby amerykańscy sowietolodzy nie ograniczali się jedynie do obserwacji miejsc zajmowanych na trybunie pierwszomajowej na placu Czerwonym, a poświęcili trochę czasu i uwagi zabawkom zza żelaznej kurtyny, być może udałoby im się przewidzieć upadek systemu socjalistycznego...
- Kurdystan?! Co to jest Kurdystan?! Nie ma żadnego Kurdystanu! - wściekł się w czasie skądinąd sympatycznej rozmowy właściciel lodziarni w Ankarze. W południowo-wschodniej Turcji obowiązuje prawo stanu wyjątkowego. W zależności od sytuacji poszczególne miasta, wsie, doliny są strefą zakazaną dla cudzoziemców albo tylko dla ich gorszej części - dziennikarzy. Powodów może być wiele: właśnie zaatakowali rebelianci z Partii Pracujących Kurdystanu - PPK (właśnie rozpoczął się proces ich lidera Abdullaha Ocalana, porwanego w Kenii przez tureckich agentów); ruszyła kolejna ofensywa armii rządowej, która w pogoni za "terrorystami" znowu się zapędzi daleko w głąb Iraku; wybuchła gdzieś bomba; zbliżają się wybory i zaraz parę regionów albo po prostu cały południowy wschód zostaje ogłoszony zoną zamkniętą. Jak to w demokracji.