Archiwum Polityki

Ani tak, ani nie

Konstytucja z kwietnia 1997 r. nakazała stworzyć w kraju dwuinstancyjne sądownictwo administracyjne. Dała na to pięć lat. Minęły dwa, ale mówi i pisze się już, że odpowiednia ustawa - projekt wstępny opracowany przez środowisko naukowe i sądownicze jest nawet gotowy - powinna być uchwalona najdalej w przyszłym roku. Zamiar jest słuszny. Sytuacja nie pozwala dłużej czekać.

Jedyny dotąd w Polsce Naczelny Sąd Administracyjny od dwudziestu lat pilnuje praworządności procedury i poszanowania praw obywatelskich w urzędach. Robi to (nie bez wyjątków) dobrze i taka ocena dominuje w środowisku prawniczym. Jednakże i on, podobnie jak cała reszta sądownictwa, zaczyna dusić się od skarg. Klientów ma co rok o parę tysięcy więcej. W 1998 r. ich liczba przekroczyła 62 tys. Proces o podstawowe dla obywatela kwestie (podatkowe, celne, budowlane) trwa więc miesiącami, a niekiedy nawet latami.

Na koniec ubiegłego roku w NSA pozostało do załatwienia 53 tys. zaległych spraw, z tego blisko 30 tys. czekało w ogonku dłużej niż sześć miesięcy. Czy to nasza polska osobliwość? W wielu innych krajach (Włochy, Francja) zatory spraw też mierzone są latami oczekiwania. Upływ czasu czyni często skargi bezprzedmiotowymi, nieaktualnymi, pozbawionymi praktycznego znaczenia.

Jak przedstawia się praworządność administracyjna w świetle ubiegłorocznej statystyki? Wprawdzie tylko co trzecia sprawa kończy się dla skarżących do sądu pomyślnie, ale są rejony kraju (np. dawne województwa bielsko-podlaskie, kaliskie, przemyskie, sieradzkie), gdzie aż w co drugim przypadku decyzja urzędu okazuje się fałszywa, krzywdząca, niepraworządna. Są też dziedziny (np. melioracja, budownictwo wodne, sprzedaż nieruchomości cudzoziemcom), w których sąd zmienia także co drugie rozstrzygnięcie administracji państwowej lub samorządowej.

Arogancja władzy nasila się i przybiera formę szczególnie karykaturalną. Coraz więcej jest skarg na tzw. bezczynność urzędu. Nie mówi on ani "tak", ani "nie", po prostu milczy, mimo żądań i ponagleń interesantów. W sprawozdaniu NSA za rok miniony mówi się o 1850 takich przypadkach. Prym w tej statystyce wiodą: nadzór budowlany, urzędy podatkowe, organa podejmujące decyzje o wywłaszczeniach, a także (co szczególnie oburzające) ogniwa administracyjne, obsługujące sędziwych już kombatantów.

Polityka 25.1999 (2198) z dnia 19.06.1999; Społeczeństwo; s. 83
Reklama