Archiwum Polityki

Kto pod kim kopie

NIK zarzuca senatorowi Jerzemu Markowskiemu z SLD, byłemu wiceministrowi gospodarki, wcześniej dyrektorowi i prezesowi kopalni Budryk w Ornontowicach koło Gliwic, że na początku lat dziewięćdziesiątych uciekł się do podstępu. Aby uzyskać od rządu zgodę i pieniądze na dokończenie budowy kopalni, świadomie wprowadził władze w błąd. Wznowienie budowy już w warunkach gospodarki rynkowej - przy widocznym spadku zapotrzebowania na węgiel - kosztowało budżet około miliarda złotych.

Senator Markowski mówi, że wyniki kontroli NIK są tendencyjne i mają posmak politycznego odwetu. - Zdobyłem na Śląsku ponad 400 tys. głosów i to się nie podoba - uważa. - Do tego, gdy byłem wiceministrem, bardzo wielu osobom nadepnąłem na odcisk: w 1995 r. ponad 4500 pośredników w handlu węglem odciąłem od olbrzymich i łatwych pieniędzy. Dlatego spokojnie czeka na wyniki prokuratorskiego postępowania.

Co NIK zarzuca Markowskiemu? Jako dyrektor kopalni miał informować - niezgodnie z faktami - rząd i banki o wysokim stopniu zaawansowania budowy i zdolności kopalni do spłaty kredytów inwestycyjnych. We wniosku o wznowienie zatrzymanej wiosną 1990 r. budowy podał nieprawdziwe informacje o zasobach węgla i jego jakości. W rezultacie powstał zakład, w którym na stworzenie jednego miejsca pracy wydano prawie 325 tys. zł. W dodatku podpisał umowę z niemiecką firmą HOF na dostawy węgla o parametrach niemożliwych do uzyskania. W tamtych czasach była to "podkładka" umożliwiająca zaciągnięcie kredytu w wysokości 30 mln zł na dalszą budowę. Po uzyskaniu kredytu umowa szybko została rozwiązana, ale kopalnia zapłaciła niemieckiej firmie 53 tys. zł za rzekome wykonanie badań marketingowych i jakościową analizę węgla. W efekcie dokończono kopalnię, która, jak od początku zakładano, miała być trwale nierentowna. Kosztowało to dokładnie 877 mln zł.

W ocenie Mieczysława Kosmalskiego, dyrektora delegatury NIK w Katowicach, w Budryku doszło do rażącej niegospodarności. Markowski za wszelką cenę chciał udowodnić celowość budowy kopalni i rząd dał się na to nabrać. Tymczasem Budryk, niepotrzebny według kontrolerów z NIK, to dzisiaj jedna z najlepszych kopalni, mająca wszelkie szanse na dochodowe fedrowanie węgla. Wywiązuje się ze wszystkich świadczeń i podatków - od ZUS po opłaty lokalne - co w górnictwie jest czymś wyjątkowym.

Polityka 25.1999 (2198) z dnia 19.06.1999; Kraj; s. 24
Reklama