Archiwum Polityki

Targi niemocy

Na całym świecie międzynarodowe targi stały się nie tyle miejscem zawierania kontraktów, ile sposobem promowania krajowych osiągnięć technologicznych i produkcyjnych. Tegoroczne Międzynarodowe Targi Poznańskie poświęcone technologiom przemysłowym i dobrom inwestycyjnym powinny więc być dużą gratką dla polskich firm, skoro w tych właśnie dziedzinach nasz eksport jest wyjątkowo wątły. Tymczasem w porównaniu do 1998 r. udział krajowych wystawców skurczył się - z 62 proc. do 43 proc. - na rzecz wystawców zagranicznych. Czyżby cudzoziemcy lepiej rozumieli, co i kiedy warto robić?

To symptomatyczne, że z jednej strony Polska staje się coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem dla zagranicznych producentów, z drugiej rodzimi wytwórcy mają niewiele do zaproponowania, zwłaszcza w świecie zaawansowanej technologii. Z myślą o tej strukturalnej słabości organizatorzy poznańskiej imprezy wzbogacili ją o nową formułę promocyjną MTP-Innowacje 99. Będzie to wystawa osiągnięć krajowych ośrodków naukowo-badawczych. Podczas towarzyszących jej prezentacji multimedialnych specjaliści przekonywać będą przedsiębiorców do swoich dokonań i wyjaśniać wpływ innowacji i wynalazków na konkurencyjność produktów. Wypada mieć nadzieję, że inicjatywa ta okaże się sukcesem, który zechcą powielać także inni, jak dotąd bowiem osiągnięcia polskiej myśli technicznej są dosyć żenujące. Wyroby zaawansowane technologicznie stanowią zaledwie 5 proc. naszego eksportu. W ponad 90 proc. są to po staremu surowce, produkty rolnicze i nisko przetworzone wyroby przemysłowe.

Polskie sukcesy gospodarcze nijak więc nie przekładają się na eksport. Nadal sprzedajemy za granicę najbardziej siermiężną, najtańszą masówkę, wyjątkowo w dodatku narażoną na gwałtowne załamania cen na rynkach światowych. W minionym roku dotknęły one m.in. takie hity eksportowe jak miedź, węgiel czy cukier. Do każdej wywożonej tony trzeba było słono dopłacić. W tych warunkach nie dziwi, że od kilku dobrych lat eksport zostaje daleko w tyle za importem. W ubiegłym roku sięgnął on 47 mld dol., co przy 28 mld dol. wywozu dało gigantyczny deficyt rzędu 19 mld dol. (statystyka GUS). Oznacza to, że 40 proc. importu musiało zostać sfinansowane z innych niż eksport źródeł. Te zaś zaczynają wysychać. Dotyczy to przede wszystkim handlu przygranicznego, z którego dochody spadają już trzeci rok.

Dorobiliśmy się też deficytu w handlu usługami.

Polityka 25.1999 (2198) z dnia 19.06.1999; Gospodarka; s. 67
Reklama