Archiwum Polityki

Zwycięstwo jak klęska

"Właśnie poleciłem generałowi Wesleyowi Clarkowi (dowódcy Sojuszu w Europie), by przerwał operacje lotnicze NATO przeciwko Jugosławii" - tym komunikatem Javier Solana, sekretarz generalny NATO, oznajmił 10 czerwca o zakończeniu prawie 80 dni bombardowań. Była to pierwsza w historii "wojna o prawa człowieka". Zwycięstwo w takiej wojnie, opowiedziane w szczegółach, niewiele różni się od klęski.

Gdy Miloszević zgodził się na wejście sił międzynarodowych do Kosowa, generał Clark nakazał, by w sobotę 12 czerwca o 5 rano batalion rozpoznawczy brytyjskiej 5 Brygady z Macedonii ruszył w stronę lotniska w stolicy Kosowa - Prisztinie. Ku całkowitemu zaskoczeniu dowództwa Sojuszu, rosyjski batalion zmotoryzowany, wchodzący dotychczas w skład sił SFOR w Bośni i pozostający pod rozkazami generała NATO, ruszył trzy godziny wcześniej, o 2 w nocy, i sam zajął owo lotnisko. Kto wydał rozkaz? Nie wiadomo. Najpierw minister spraw zagranicznych Rosji Igor Iwanow oświadczył, że to jakiś błąd i żołnierze się wycofają, lecz później, o czym Iwanow być może nie wiedział, źródła w Moskwie podały, że rozkaz przyszedł "z najwyższego szczebla" i że Rosji też się coś w Kosowie należy.

Rosjanie mogli przegrać wyścig zbrojeń, ale wyścig do Prisztiny wygrali bez trudu, czym spowodowali z trudem ukrywaną irytację NATO. Brytyjski minister Robin Cook powiedział, że nie będzie tolerował żadnych "wschodnioniemieckich rozwiązań" w Kosowie (aluzja do podziału Niemiec po II wojnie światowej).

Jednak Rosjanie, którym zarówno prezydent Clinton, jak i NATO wyrażało wdzięczność za misje mediacyjne w Belgradzie, dalej psują swój wizerunek wiarygodnych partnerów (szerzej piszemy o tym w korespondencji z Waszyngtonu s. 31). Rosyjska jednostka, która zajęła lotnisko, była chwalona za ponad 3-letnią karną służbę w siłach SFOR i podawano ją za przykład tego, że Rosja może doskonale współdziałać z NATO. Tymczasem Rosjanie opuścili placówkę i poszli na samowolkę w Kosowie. Dziś znowu wypływa pytanie: kto wydaje rozkazy w Moskwie oraz następne: obrażać się na Rosjan czy im pobłażać?

Sprawa rozstrzygnie się zapewne dopiero na spotkaniu prezydentów Clintona i Jelcyna, które ma nastąpić w Kolonii na szczycie G-8.

Polityka 25.1999 (2198) z dnia 19.06.1999; Wydarzenia; s. 18
Reklama