Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Rozmyślania starucha

Piosenki z Kabaretu Starszych Panów wżarły się w pamięć paru pokoleń. Można to poznać na pewno po testach skojarzeniowych. Dla paruset tysięcy Polaków słowo "Addio" wywołuje słowo "pomidory". Podobnie jak słowo "staruszek" przywołuje zbitkę "wesołe jest życie" i wprawdzie empiria nieczęsto potwierdza ową wesołość, niemniej popularne powiedzonko ciśnie się samo na usta i tą drogą zaraża optymizmem.

Słowa piosenki z Kabaretu Starszych Panów śnią mi się, ilekroć pomyślę, że rychło opuszczę klasę pięćdziesięciolatków nie zamierzając oczywiście przyjąć tytułu starucha, ale świadom, że mi się on należy, i to od dawna, zważywszy, że młoda Jadwiga Andegawenka (królowa, a potem święta) za starucha uznała Jagiełłę, gdy ubiegał się o jej rękę, jako że miał już lat trzydzieści parę.

Urodzinowe podsumowania w wypadku okrągłych rocznic pozwalają ciągnąć naszą myśl w kierunku statystyki. Czy zastanawiali się państwo kiedykolwiek nad rachunkiem energii, który możemy zrobić na każdym etapie życia? Ile kilowatów prądu zużyto z naszego powodu? Albo ile ton benzyny spłonęło dlatego, że żyjemy na tym świecie. Każdy indywidualnie oczywiście. Ile pełnych baków na rok mnożone przez te lata, kiedy już mamy samochód, plus te, w których byliśmy wożeni. Na moim ekologicznym sumieniu ciąży szczególnie spalony kerozen (bo tak chyba nazywa się paliwo odrzutowców, którymi latam bez umiaru pocieszając się, że za każdym razem, gdybym nie zasiadł na pokładzie, samolot odleciałby także, ale wiem, że lecąc lżejszy zatankowałby mniej, czyli znowu to przeze mnie coś płonie w atmosferze).

Ilość energii zużytej w trakcie życia każe się zastanowić nad tym, na ile nasza wolność czy, więcej, nasza potęga daje się zmierzyć poprzez przeliczenie na energię.

Polityka 25.1999 (2198) z dnia 19.06.1999; Zanussi; s. 97
Reklama