Archiwum Polityki

Blok się wali

Jak Polska zmieniła ustrój przed dziesięcioma laty - pisaliśmy wielokrotnie, ostatnio w Raporcie, zatytułowanym "10 lat na wolności" (POLITYKA 23). A co się działo w innych państwach ówczesnej komunistycznej Europy?

W podobnym kierunku jak w Polsce rozwijały się wydarzenia w innych krajach bloku komunistycznego. Najszybciej zareagowały Węgry. Partia w lutym 1989 r. uznała ostatecznie powstanie sprzed dwudziestu trzech lat za rewolucję oraz zgodziła się na wprowadzenie wielopartyjności. Opozycja węgierska uzyskała faktycznie możliwości legalnego działania. W maju rozpoczęto usuwanie budowanych przez kilka dziesięcioleci zapór na granicy węgiersko-austriackiej.

Były one częścią "żelaznej kurtyny", która oddzielała kraje komunizmu od Zachodu, a przede wszystkim uniemożliwiała nielegalne przekraczanie granicy przez uciekinierów z samych Węgier i innych państw bloku. Miesiąc później rozpoczęły się rozmowy między partią a opozycją, które ustalić miały sposób i zakres zmian w systemie. Kolejnym wydarzeniem było ograniczenie uprawnień obawiającego się zbyt daleko idących reform szefa partii Karoly Grosza i przekształcenie przywództwa jednoosobowego na czteroosobowe, składające się - poza I sekretarzem - ze zdecydowanych zwolenników przemian.

Pogrzeb - katalizatorem przemian

Świetny historyk i publicysta brytyjski Timothy Garton Ash przypisuje szczególną wagę innemu wydarzeniu, które nastąpiło między dwoma uprzednio wspomnianymi. W wielosettysięcznej demonstracji raz jeszcze pochowany został zamordowany po rewolucji węgierskiej jako zdrajca komunizmu Imre Nagy. "W Polsce były to wybory. Na Węgrzech był to pogrzeb". Ash opisywał dalej jako naoczny świadek uroczystość 16 czerwca 1989 r.: kolumnadę na placu Bohaterów osłoniętą kirem, węgierskie flagi narodowe z dziurą pośrodku - na wspomnienie wycinanego z nich w 1956 r., a narzuconego przedtem emblematu sierpa i młota - znicze i między nimi sześć trumien: pięć dla zamordowanych przywódców węgierskiej rewolucji i jedna dla nieznanego powstańca.

Polityka 25.1999 (2198) z dnia 19.06.1999; Świat; s. 72
Reklama