Archiwum Polityki

Czas naświetlania

W XIX wieku sądzono, że w poszczególnych sferach klimatycznych istnieją specyficzne, im właściwe, formy chmur. Dopiero prof. Abercomby w swej podróży dookoła świata, z aparatem fotograficznym w ręku, wykazał, że formy obłoków są jednakowe we wszystkich szerokościach geograficznych. Od tej pory nie można już było myśleć, że gdzieś są inne, piękniejsze chmury. Był koniec wieku. Przestrzeń kurczyła się, czas przyspieszał, młody industrialny świat przeżywał pierwszą awarię.

Gdyby za miarę tego przyspieszenia przyjąć czas naświetlania substancji światłoczułej, potrzebny do uzyskania obrazu fotograficznego, można powiedzieć, że świat rozpędzał się na dobre. Pierwsza heliografia wykonana w 1826 r. powstawała przez 8 godzin. Kilkanaście lat później na dagerotypię przeznaczano 15 do 30 minut, w 1842 r. czas ten udało się skrócić do kilkudziesięciu sekund. W 1880 r. emulsja żelatynowa, by utworzyć obraz, musiała nasiąkać światłem kilka sekund. W 1900 r. wystarczyło, by światło przez otwartą migawkę wniknęło do komory fotograficznej na 1/250 sekundy, przenosząc wycinek świata na powierzchnię szklanej płyty.

Na zdjęciach ulic miast końca wieku, robionych przez amatorów, między kamienicami snują się białe smugi przechodniów utworzone jakby z ektoplazmy. Czas naświetlania nie nadążał jeszcze za czasem miasta. Prasa ówczesna narzekała na rosnącą liczbę wypadków na ulicach Warszawy, przypisując winę dorożkarzom. W odpowiedzi na krytykę powołano pogotowie ratunkowe, wyposażone w konne wozy, lektyki i barak do opatrunków. Jednym z dźwięków miasta stał się od tego czasu sygnał trąbki karetki ruszającej do rannych.

Do fabryk i warsztatów ściągała biedota ze wsi i miasteczek rozsadzając kruchą strukturę miast. Między 1873 a 1903 r. ludność Warszawy wzrosła trzykrotnie. Połowa mieszkańców nie miała stałego zameldowania. "Miasto - hotel" - pisano, "zbiorowisko obcych sobie atomów", "rozrzucone mrowisko, w którym przerwano społeczne nici", "bezduszny konglomerat wypełniony masą pozbawionych naturalnego związku z ziemią, duchowych nomadów" - to wszystko o Warszawie - na zdjęciach jasnej i przestronnej, po której pustawych ulicach spokojnie spacerują kobiety z parasolkami.

Polityka 26.1999 (2199) z dnia 26.06.1999; Na własne oczy; s. 100
Reklama