Na dwa najbliższe letnie miesiące przygotowaliśmy dla Czytelników nową - i mamy nadzieję, że interesującą - propozycję: Akademię Architektury "Polityki". Jako że wiek XX zbliża się ku końcowi, zajmiemy się w niej właśnie architekturą ostatniego stulecia, nie zawsze najładniejszą, ale w sposób zasadniczy decydującą o wyglądzie, stylu i atmosferze najbliższego otoczenia większości ludzi.
Postmodernizm rozpanoszył się i rozsiał jak chwast, oplótł architekturę - i inne dziedziny sztuki - swoim nieprecyzyjnym znaczeniem. Ludzkość jeszcze raz została ukarana za kompleks wieży Babel.
W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych naszego wieku architekturę traktowano jako niezwykle zdolnego wizażystę, robiącego udane liftingi miastom o światowej reputacji. Dobra koniunktura gospodarcza tych lat zaowocowała wieloma połyskliwymi wieżowcami wielkich kompanii naftowych, samochodowych, papierosowych, zmieniając radykalnie pejzaże miast, do których byliśmy już na dobre przywiązani.
Polityka
27.1999
(2200) z dnia 03.07.1999;
Kultura;
s. 50