Archiwum Polityki

Płać i siedź cicho

Ryzyko związane z budową spółdzielczego domu ponosi jedna tylko strona: osoby, które inwestycję finansują. Spółdzielnia nie odpowiada ani za drastyczne podniesienie ceny mieszkań, ani za niedotrzymanie terminu zakończenia budowy. Gwarantują jej to umowy i prawo spółdzielcze.

Spółdzielczy szyld ciągle jeszcze budzi zaufanie: mieszkania budowane przez spółdzielnie mają zwykle większe powodzenie niż oferowane przez firmy deweloperskie. Dawny monopolista, niezależnie od swoich grzechów, wyrobił sobie markę inwestora w miarę solidnego. Kapitału zaufania wystarczy jednak na krótko: spółdzielnie budują domy na takich samych zasadach jak deweloperzy i coraz częściej okazują się równie niewiarygodne.

Specjalnością spółdzielni stały się matactwa trudne do udowodnienia i tolerowane przez prawo spółdzielcze. Takie np. jak zaniżanie wstępnego kosztu budowy mieszkań. Prezesi przyznają, że w ostatnich latach jest to praktyka stosowana nagminnie (oczywiście przez konkurencję). Jeśli dziś warszawska spółdzielnia zapowiada, że metr wykończonego mieszkania będzie u niej kosztował 2,5 tys. zł (z waloryzacją według gusowskiego wskaźnika wzrostu cen w budownictwie), to prawdopodobnie z góry zakłada niedotrzymanie zobowiązania. Stołeczne budownictwo ma wysoki standard, powstaje na rekordowo drogich terenach i cena taka uważana była w Warszawie za korzystną rok temu. A jednak podobne ceny pojawiają się - i działają jak magnes zapewniając ofertom powodzenie.

Rzeczywiste koszty ujawniane są w trakcie budowy, kiedy sporo pieniędzy zostało już zainwestowanych. Czasem niespodzianka zostawiana jest na deser: inwestycja została zakończona, można by się do mieszkania wprowadzić, trzeba jednak dopłacić np. 70 tys. zł. Jeśli warunek nie zostanie spełniony (na ogół w ciągu miesiąca), spółdzielnia przydzieli mieszkanie komu innemu, a niedoszłemu właścicielowi zwróci pieniądze. Bez oprocentowania.

Nadużywanie zaufania amatorów mieszkań jest oczywiste, ale jak je udowodnić? Niedoszacowanie kosztów może wynikać także z braku doświadczenia, z dodatkowych, nie przewidzianych w kosztorysie wydatków.

Polityka 27.1999 (2200) z dnia 03.07.1999; Gospodarka; s. 61
Reklama