Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Zalety monogamii

Im trudniej znaleźć pieniądze na realizację filmów, tym częściej myślę, czym innym mógłbym się jeszcze w życiu zająć tak, aby spożytkować ostatnie pięciolecie przed emeryturą. (Na emeryturze to samo pytanie może się okazać jeszcze donioślejsze). Wymyślając różne żartobliwe plany wpadłem na pomysł napisania podręcznika robienia wywiadów - oczywiście nie dla dziennikarzy, ale dla tych, którym przychodzi odpowiadać na ich pytania. W pierwszym, niedługim, rozdziale znalazłyby się pytania, które zadają wszyscy i które znamy na pamięć: o dzieciństwo, o plany na przyszłość. Resztę podręcznika, rozbitą na wiele rozdziałów, stanowić mogą pytania oryginalne, te, które długie lata nosimy w pamięci, bowiem było z nimi związane zaskoczenie. Pytania takie, niewinne w wypadku rozmowy do druku, bywają mordercze w telewizji, na żywo, gdy trzeba sprawnie odpowiedzieć bez wahania na oczach tysięcy, a nawet milionów telewidzów.

Ostatnio spędziłem nieco czasu w Rosji i tam dosięgło mnie jedno z oryginalniejszych pytań wystosowane na żywo w audycji z okazji mojej rocznicy urodzin. Miła para telewizyjnych prezenterów zapytała, czy będąc człowiekiem sukcesu w dziedzinie widowiska i mając za sobą tylko jedno małżeństwo uważam to za swoją porażkę czy za sukces. Innymi słowy, czy monogamia to skutek męskiej niezaradności, czy też świadomy wybór, a jeśli tak, to dlaczego?

Pytanie brzmi żartobliwie, ale w gruncie rzeczy było serio. W społeczeństwie, gdzie związki małżeńskie są z reguły bardzo krótkotrwałe, pytanie o to, czy ilość przechodzi w jakość, czy też ilość tej jakości szkodzi, jest całkowicie poważne, a telewizja rosyjska ma tę nader oryginalną cechę, że bez przerwy zadaje pytania "jak żyć" i rzetelnie szuka na nie odpowiedzi.

Polityka 29.1999 (2202) z dnia 17.07.1999; Zanussi; s. 89
Reklama