24 lipca minęło 20 lat od śmierci Edwarda Stachury. To chyba ostatni pisarz polski, który stał się obiektem żywiołowego kultu na skalę niemal masową. Był prawdziwie modny jeszcze za życia, a legenda budowana pośmiertnie uczyniła go patronem wrażliwców, gitarowych poetów, wagabundów i hipisów. Gitara, chlebak i droga, poezja w sercu i wszędzie, gdzie się bywa - oto podstawowe składniki mitu, który powstał, bo był potrzebny.
Być w drodze to nie to samo, co podróżować, a już najmniej - zwiedzać. Być w drodze oznacza żyć w pewien sposób, żyć intensywnie, jakby na przekór ograniczeniom czasu i przestrzeni. Kiedy jednak droga nie jest koniecznością, lecz sposobem życia, jawi się wyborem kontrowersyjnym czy zgoła podejrzanym. Potoczne skojarzenia w tej kwestii nie pozostawiają wątpliwości: włóczęgostwo, za które do niedawna jeszcze w wielu krajach całkiem surowo karano; ucieczka od zakorzenienia; odrzucenie domu i rodziny. Wędrowiec może być pielgrzymem do sanktuarium, ale równie dobrze może być pokątnym złodziejem, wydrwigroszem albo awanturnikiem ceniącym przygodę dla niej samej. A dla zasiedziałego zawsze jest obcym.
Są też skojarzenia pozytywne. W "Stu latach samotności" Marqueza wiecznym tułaczem jest Cygan Melquiades. Za każdym razem, kiedy przybywa do Macondo, przywozi ze sobą jakiś nowy wynalazek i opowiada, co się dzieje w świecie. Ten, kto podróżuje, może się więc przydać tym, którzy siedzą na miejscu. Wędrowiec, choć podejrzany, bywa przeto traktowany z ciekawością, jak cyrkowcy czy wędrowna trupa teatralna.
Jedziemy autostopem
Kiedy Stachura opublikował w 1962 r. swoją pierwszą prozatorską książkę, tom opowiadań "Jeden dzień", panował w Polsce szał autostopu, co krótko potem znalazło wyraz w bigbitowej piosence Karin Stanek "Jedziemy autostopem". Młodzi ludzie zaopatrzeni lub nie w tak zwaną Książeczkę Autostopowicza, oficjalnie wymaganą przez władzę, przemierzali Polskę w czas wakacji wzdłuż i wszerz nie płacąc za podróże. Nie inaczej postępował bohater tych Stachurowych opowiadań, z tą tylko różnicą, że dla niego włóczęga nie kończyła się wraz z końcem sezonu urlopowego.