Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Kupione pokolenie

Tytuł powieści Douglasa Coplanda "Pokolenie X" stał się w latach 90. ważnym hasłem określającym sytuację amerykańskich trzydziestolatków. Polskie wydanie książki jest dobrą okazją do zastanowienia się, jak na ich tle wyglądają nasze "iksy".

Troje bohaterów powieści: Andrew, Dag i Claire porzuciło dobre firmy marketingowe lub uganiające się za dobrami materialnymi rodziny. Pracują w barach i innych miejscach bez przyszłości. "Żyją w czasach, w których nic się dzieje". Podstawowym doświadczeniem jest dla nich uczucie nudy. W wolnym czasie podróżują starymi modelami samochodów; dbają przy tym o nie równie mało jak o swój wygląd.

Fabuła w "Pokoleniu X" jest równie nieefektowna jak sami bohaterowie. Rozpoczyna się w dowolnym momencie i w podobnym się kończy. Brakuje w niej wszelkiego napięcia oraz intrygi: banalności postaci odpowiada banalność akcji.

O triumfie powieści Coplanda, wydanej bez należytej promocji w 1991 r., zadecydowali czytelnicy: generacja dwudziestopięcio-, trzydziestolatków, którzy w "Pokoleniu X" odnaleźli swój portret. W przeciwieństwie do swoich rodziców - dorastających w latach 60. w poczuciu dobrobytu ekonomicznego, wywodzących się z ustabilizowanych rodzin i korzystających z dobrodziejstw rewolucji obyczajowej epoki hippisowskiej - "iksy" dorastają w czasach recesji gospodarczej, mają - jak Andrew, Dag i Claire - kłopoty z życiem uczuciowym wzmagane strachem przed AIDS i niewielkie perspektywy na znalezienie dobrej - nie tylko popłatnej, ale i satysfakcjonującej - pracy.

To różni ich z kolei nie tylko od ustabilizowanych byłych dzieci-kwiatów, ale także od yuppies z lat 80. - młodych profesjonalistów z metropolii opanowujących sfery reklamy, biznesu, informacji, czerpiących satysfakcję ze swojej pozycji materialnej. "Pędzimy nasze małe życie gdzieś na peryferiach, na marginesie, świadomie odmawiając uczestnictwa w wielu rzeczach", "wypadamy z systemu" - mówią tymczasem bohaterowie książki.

Ale "pokolenie X" ani nie akceptuje, jak yuppies, reguł konsumpcyjnej gry, ani nie buntuje się, jak czyniła kontrkultura lat 60.

Polityka 31.1999 (2204) z dnia 31.07.1999; Kultura; s. 52
Reklama