Archiwum Polityki

Od karczmy do karczmy

W kuchni i przy stole trzeba kultywować tradycje narodowe, gotować tak jak nasze babki i prababki, stosować receptury sprzed lat i tym właśnie zdumiewać świat, a przy okazji zadowalać własne podniebienie. Polecamy więc kuchnie tradycyjne i regionalne.

Najwybitniejsi smakosze, głównie Francuzi, podzielają ten pogląd i dbając o rozwój gastronomii w swoim kraju, a także na całym naszym kontynencie, organizują Puchar Europy Smaków Regionalnych. W konkursie tym występują polscy młodzi kucharze z różnych regionów naszego kraju. W ten sposób mistrzowie patelni zmagają się z potworem, któremu na imię: kuchnia międzynarodowa. Potwór ów zabija nie tylko smak, ale także i turystykę. Po cóż bowiem jechać na Korsykę, do Bretanii czy nad Balaton, gdy wszędzie można zjeść identycznego kurczaka z frytkami i zieloną sałatą. Człowiek zaś żądny wrażeń, zwiedzając Kaszuby chciałby zjeść smażonego turbota, przemierzając Beskidy pożywić się baraniną duszoną ze śliwkami, a wędrując wokół mazurskich jezior móc zjeść węgorza wędzonego lub w sosie koperkowym.

Na szczęście w Polsce znaleźć jeszcze można miejsca, w których kultywuje się przepisy regionalne. Na Podhalu przy odrobinie szczęścia zdarza się trafić do właściwej karczmy. Podobnie na Górnym Śląsku i Opolszczyźnie. Najlepiej pod tym względem jest w Wielkopolsce, na Kaszubach i w Małopolsce.

Tuż za Myślenicami, w Głogoczowie, są - i to obok siebie - dwa miejsca, w których warto się zatrzymać: Nowina i Chłopskie Jadło. Dwór Krzysztofa i Rafała Konopków herbu Nowina kusi żurkiem, roladą cielęcą, doskonałym zającem. Sąsiad zaś, brzuchaty potomek (jak sam opowiada) Naczelnika, Jan Kościuszko, podaje smalec ze skwarkami z chlebem własnego wypieku, jajecznicę furmańską, kiełbasę wyjmowaną na oczach klientów z wędzarni, baraninę na różne sposoby i przepięknego prosiaczka. Mieszkańcy Kongresówki przecierają oczy ze zdumienia, gdy dochodzi do płacenia. Takie kwoty w Warszawie obowiązują przy napiwkach. W Galicji zaś jest to już cały rachunek.

Równie dobrze podjeść można i na drugim końcu Polski.

Polityka 31.1999 (2204) z dnia 31.07.1999; Społeczeństwo; s. 72
Reklama