Maurice Green został pierwszym zawodnikiem w historii, który podczas mistrzostw świata wygrał biegi na 100 i 200 metrów i na dodatek sztafetę 4 x 100 m. Rekordzista świata w biegu na 100 m na każdym kroku podkreśla swoją przynależność do HSI (Hudson Smith International). To nazwa grupy trenującej w Los Angeles pod okiem trenera Johna Smitha i menedżera Emmanuela Hudsona. W tej grupie obok Greena (trzy złote medale) znajdują się Inger Miller (jeden złoty, jeden srebrny!), jest również biegający w sztafecie Jon Drummond i niestartujący w Sewilli i pewnie tylko dlatego bez medalu, reprezentant Trynidadu i Tobago, Ato Boldon. Medale zdobyte przez grupę HSI (inaczej tłumaczoną jako Handling Speed Intelligently - Inteligentnie Utrzymując Szybkość) to nie tylko, jak twierdzą jej członkowie, kwestia indywidualnych umiejętności, ale również pozytywny wpływ grupy na jednostkę.
- Razem trenujemy, razem jemy, bawimy się. To jak przedłużenie rodziny - twierdzą. Czy to jest recepta na medal? Czy powstaną ponadnarodowe grupy medalistów? Zobaczymy.
Na razie gołym okiem widać, że jedna z największych gwiazd mistrzostw i światowej lekkiej atletyki Michael Johnson znakomicie obywa się bez "współbraci". W Sewilli Teksańczyk czwarty raz z rzędu w mistrzostwach wygrał bieg na 400 metrów ustanawiając nowy, fantastyczny rekord świata 43,18 sek. oraz zdobył złoty medal w sztafecie 4x400 metrów. Znajduje się na czele listy zdobywców złotych medali mistrzostw. Ma ich już na koncie 9, o jeden więcej niż sam Carl Lewis. Johnson jest dopiero drugim w historii jednoczesnym rekordzistą świata w biegach na 200 i 400 metrów. Oba rekordy są daleko poza możliwościami kogokolwiek innego. A wielki mistrz już wyznacza sobie nowe cele. 400 metrów poniżej 43 sekund. - Idealnym miejscem na tego typu wydarzenie byłoby w przyszłym roku Sydney - powiedział Johnson.