Archiwum Polityki

Dowód tożsamości

Zgodnie z oczekiwaniami, w referendum na temat przyszłości Timoru Wschodniego wzięło udział ponad 99 proc. jego mieszkańców. Rezultat referendum też był łatwy do przewidzenia - Timorczycy, którzy swą walkę o niepodległość prowadzą prawie od ćwierćwiecza, opowiedzieli się za oderwaniem od Indonezji.

Wprawdzie rzecznik proindonezyjskiego Zjednoczonego Frontu na rzecz Autonomii Timoru Wschodniego Basilo Araujo nazwał referendum "kupą gnoju", a Dżakarta wyraziła głębokie zaniepokojenie decyzją Timorczyków, większość mieszkańców prowincji powitała ją z entuzjazmem. Niestety - okazało się, że na prawdziwą radość jest za wcześnie. Wyniki referendum nie są bowiem równoznaczne z niepodległością. Nad Timorem zawisła groźba krwawego konfliktu. Władzom indonezyjskim chodzi bowiem nie tylko o sam Timor Wschodni; tę stratę można by przeboleć. Mieszkańcy prowincji zawsze podkreślali swą odrębność od reszty archipelagu. Są przecież katolicką enklawą w największym na świecie społeczeństwie muzułmańskim, bardzo też podkreślają związki ze swym poprzednim protektorem - Portugalią. Jej kulturą, normami obyczajowymi, historią. Ale odłączenie się Timoru Wschodniego może spowodować falę secesji kolejnych regionów-wysp Indonezji, czego władze centralne bardzo się obawiają.

Jeszcze przed ogłoszeniem wyników doszło do pierwszych aktów przemocy - islamscy bojówkarze zamordowali czterech przedstawicieli ONZ, nadzorujących prawidłowy przebieg referendum, w zemście za rzekome faworyzowanie jednej ze stron. Napięcie między stronami sięgnęło zenitu.

Generał Mohamed Suharto, sprawujący przez trzydzieści lat rządy silnej ręki w Indonezji, pewnie nie zdawał sobie sprawy, że aneksja Timoru Wschodniego, dokonana w 1975 r., spotka się z tak silnym oporem społeczeństwa tej prowincji. Kiedy tylko Portugalczycy ostatecznie opuścili tę część Azji, wojska rządowe wkroczyły do Timoru, dokonując brutalnej pacyfikacji miejscowej ludności. Mimo że miesiąc wcześniej Front Rewolucyjny na rzecz Niepodległości Timoru Wschodniego FRETILIN ogłosił prowincję suwerennym państwem.

W krótkim czasie poległo ok.

Polityka 37.1999 (2210) z dnia 11.09.1999; Świat; s. 38
Reklama