W Śląskim Urzędzie Wojewódzkim bezpłatna infolinia, służąca obywatelom do składania donosów, pracuje pełną parą. Ale ledwie wojewoda Marek Kempski z AWS ogłosił kolejną akcję - tym razem finansową lustrację urzędników i lokalnych polityków - już podniosły się głosy protestu. Zainteresowani zarzucają wojewodzie, że jawnie okazuje im brak zaufania i szykuje czystki. Opozycja - także koalicyjna Unia Wolności - obawia się wykorzystania zdobytych informacji do rozgrywek politycznych.
Odpowiadam za wewnętrzne bezpieczeństwo w województwie, a korupcja jest istotnym zagrożeniem dla państwa i społeczeństwa - wyjaśnia wojewoda. - Na pewno nie będę miał dostępu do żadnych teczek. Pragnę jedynie odbudować zaufanie do urzędników państwowych i samorządowych.
Motyw teczek i wykorzystywania informacji pojawia się nie bez przyczyny - pełnomocnikiem wojewody do spraw bezpieczeństwa i jednym z autorów antykorupcyjnej akcji jest Piotr Woyciechowski, były szef Wydziału Studiów MSW, który w 1992 r. przygotowywał pamiętne materiały lustracyjne dla ministra Antoniego Macierewicza.
- Puste ręce
- Szeryf
- Nic wstydliwego, ale nie u wojewody
- Chodzi nie o samo zdobywanie wiedzy o korupcji, ale o jej wykorzystywanie - mówi Zbigniew Wieczorek z SLD, radny śląskiego sejmiku. - Wojewoda lubuje się w efekciarskich akcjach, a ta budzi poważne wątpliwości. Należałoby spytać o jej legalność. Od zwalczania korupcji są wyspecjalizowane instytucje - czy musi to robić wojewoda?
Wojewoda Kempski podaje kilka powodów rozpoczęcia kolejnej operacji na Śląsku związanej z bezpieczeństwem publicznym. Pierwszy powód to raport prof. Andrzeja Siemaszki w najnowszym "Atlasie przestępczości", w którym Polska i Czechy wymienione zostały jako dwa najbardziej skorumpowane kraje w Europie. Drugi to fakt, że jemu samemu zasugerowano możliwość wzięcia 1,5 mln zł łapówki (według nieoficjalnych informacji chodziło o załatwienie intratnego kontraktu na rekultywację terenów poprzemysłowych). Trzeci to powszechne przekonanie, że nic nie da się u nas załatwić bez łapówki - tłumaczy wojewoda. - Szepczemy o tym po kątach, wymieniamy sumy, co ile kosztuje, kto ile bierze... Zobaczymy więc, jak to wygląda naprawdę - mówi.