Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Dziennik serbski

Po paru miesiącach od jugosłowiańskiej wojny dociera do nas, w maszynopisie, wielowątkowy, niemal trzystustronicowy "Dziennik" Biserki Rajcić - świadectwo straszliwego zniszczenia Jugosławii i dramatu jej mieszkańców. Notowanie codziennych wydarzeń było dla Rajcić - propagatorki i znakomitej tłumaczki literatury polskiej na język serbski - nowym, jak pisze, ciekawym doświadczeniem. Na ogół nie schodziła do schronu i pod bombami starała się pracować także nad własną książką "Cywilizacja polska". Ma ona uzupełnić dorobek tłumaczki, obejmujący m.in. kilkadziesiąt przełożonych książek z dziedziny prozy, poezji, eseistyki, teorii literatury oraz książkę autorską "Poljsko pitanje" (1985, "Sprawa polska").

  • 25.03. Przez telefon z Warszawy dowiaduję się o bombardowaniu Belgradu. Nasze radio nic o tym nie mówiło (...) Wszystko to dla mnie szok. Myślę, że władze też są zaskoczone. Jak zwykle nieprzygotowane. Tylko udają, że kontrolują sytuację.
  • 28.03. Za pośrednictwem Ukraińców, którzy nas reprezentują, Miloszević oświadcza, że się nie damy. Minister informacji mówi, że zezwolono na powrót zagranicznym dziennikarzom, których mądrala Seselj (szef Serbskiej Partii Radykalnej SRS) i lewica przepędzili, gdy zaczęły się bombardowania. Dopiero teraz staje się jasne, że jesteśmy między młotem a kowadłem: tu władze, tam mordercy z powietrza.
  • 03.04. Serbski Ruch Odnowy SPO Vuka Draszkovicia superaktywny we władzach miasta. Widać ich wszędzie. Zachowują się jak ludzie, w odróżnieniu od przedstawicieli władz państwowych, którzy tylko mielą puste słowa.
  • 06.04. Radio podaje, że we wszystkich cerkwiach trwają modlitwy o pokój. Modlą się w Rosji. W Grecji. Nawet na Cyprze. Ludzie codziennie zbierają się masowo i protestują. A nam pokazują tylko to, na co pozwolą władze. Właściwie wszyscy widzą więcej niż my. Żebyśmy rzekomo nie wpadli w panikę. W panikę? My, półmartwi?
  • 07.04. M. nie przebiera w środkach, byle realizować swoją absolutną władzę. Podobnie jak Josip Broz Tito, opiera się na najgorszych. Wszystko to kryminaliści. Głównie młodzi. Nowa rasa. Wszyscy recytują to samo. Przemawiają do narodu jak bogowie, a ten, nauczony przykrymi doświadczeniami, słucha niby to w zachwycie.

    Wczoraj wieczorem, w telewizji, Mira Marković w pierwszym rzędzie i członkowie jej Zjednoczonej Lewicy JUL. Triumfują. Wszystko idzie im na rękę. Za nimi lizusy-pisarze, piąta kategoria. Organizatorzy protestów przeciw bombardowaniom. Ja też jestem przeciw, ale nie z nimi.

Polityka 38.1999 (2211) z dnia 18.09.1999; Świat; s. 40
Reklama