Archiwum Polityki

Rysy na filarze

Nie cichnie burza wokół ZUS i jego finansowych kłopotów. Spośród 900 tys. emerytów i rencistów, którzy w minionym tygodniu mieli otrzymać pieniądze, kilkadziesiąt tysięcy w różnych częściach kraju nie dostało ich na czas. Zakład kontrolują inspektorzy skarbowi i pracownicy NIK. Nad jego przyszłością debatował rząd. Wśród wielu różnych instytucji cierpiących z powodu informatycznej niemocy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych znalazło się także 21 Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE). Początkowo bagatelizowały one cały problem, ale dłużej robić tego nie sposób.

Z sześciu i pół miliona osób, które już podpisały umowy z Otwartymi Funduszami Emerytalnymi (OFE), grubo ponad milion uczyniło to z naruszeniem przepisów.

Przyczyną wielu patologii, które kompromitują reformę, stał się fakt, że ZUS ciągle nie potrafi tych dokumentów zweryfikować. Aż 450 tysięcy osób, które mają porozumienia z funduszami, nie figuruje w bazie danych ZUS. W efekcie chaos narasta.

Brak sprawnego systemu informatycznego jako szansę łatwego zarobku najpierw dostrzegli nieuczciwi akwizytorzy. Te towarzystwa, które usiłowały płacić im część prowizji dopiero po otrzymaniu pierwszej składki od zdobytego klienta, musiały zrezygnować albo z koncepcji wynagradzania, albo z agentów. Ci ostatni nie chcieli bowiem czekać na pieniądze, których ZUS ciągle nie przesyłał. Chcąc nie chcąc, Powszechne Towarzystwa Emerytalne zgodziły się płacić za każdego klienta w chwili otrzymania umowy. Jeśli nie wszystkie, to przynajmniej część z nich.

Lawina ruszyła. Sto złotych od łebka potrafi pobudzić wyobraźnię. Bardzo wydajnym kanałem dystrybucyjnym okazało się wojsko. Tam, gdzie nie wystarczał rozkaz, sprowadzano striptizerkę. Pół biedy, gdy wraz z nią pojawiali się akwizytorzy kilku funduszy i żołnierze mieli jakiś wybór. Gorzej, gdy panienkę do rozbierania organizował przedstawiciel jednego tylko PTE i to w porozumieniu z dowódcą. Taki sposób zdobywania klientów, choć nie rodzi automatycznie nieważności porozumienia, przekracza granice prawa. Z pewnością mijali się z nim również nauczyciele, którzy podsuwali uczniom do podpisania umowy z OFE podczas klasówki.

Konta-widma

Żeby zostać członkiem OFE, trzeba spełnić kilka warunków. Podstawowy jest taki: 1 stycznia 1999 r. nie można było mieć skończonych 50 lat. Ale są też warunki dodatkowe, które da się sprowadzić do prostej zasady: trzeba być ubezpieczonym, to znaczy ktoś musi za nas płacić składkę do ZUS.

Polityka 39.1999 (2212) z dnia 25.09.1999; Gospodarka; s. 62
Reklama