Archiwum Polityki

Dobrze poszło

Uliczna demonstracja polityczna staje się zjawiskiem coraz bardziej naturalnym w polskiej demokracji. W piątek, 24 września nie spełniły się obawy, że żywioł protestacyjny sparaliżuje i spustoszy Warszawę. Przeciwnie, można było zaobserwować bardzo wyraźne znamiona rutyny w wyrażaniu, w przyjmowaniu i w czuwaniu nad przebiegiem masowego sprzeciwu. Ten wniosek zgodnie podziela sześcioro naszych reporterów, którzy obserwowali mechanikę zdarzenia od kulis.

Czwartek, 23 września

14.30. Centrala OPZZ, ul. Kopernika. Międzyzwiązkowy Sztab Koordynacyjny pracuje, ale zainteresowanych odsyła do wiceprzewodniczącego OPZZ Wojciecha Kaczmarka, który tak naprawdę ten marsz przygotował. Razem ze swoją sekretarką. Wyznaczyli miejsca parkowania autokarów, określili, jak mają wyglądać i co robić porządkowi (odprawa w piątek o świcie na Dworcu Centralnym).

- W OPZZ zorganizowaliśmy to w sposób dość brutalny. Szefowie rad wojewódzkich dostali polecenie. Każdy autobus ma być przez nich wyczyszczony z osób pijanych oraz niebezpiecznych przedmiotów.

Wcześniej Andrzej Lepper na przykład obstawał przy sprawdzonym wariancie blokad, kto inny wnioskował protesty w 16 województwach, jakiś zwolennik przemarszu przez stolicę sugerował, by skręcić pod Ministerstwo Finansów. - Wyperswadowałem, bo tłum to nie samochód, którym można skręcić sto metrów w prawo, a potem wrócić. Ostatecznie ustalono tradycyjną już trasę: Nowy Świat, ul. Wiejską pod Sejm, a potem Al. Ujazdowskimi do premiera. Pominięto tym razem Pałac Prezydencki.

15.00. Na biurku wiceprzewodniczącego Kaczmarka ląduje długo oczekiwana zgoda starosty warszawskiego: - O, mamy zgodę na całą szerokość jezdni. Całej szerokości to się nie spodziewałem! - cieszy się Kaczmarek, bo po zakazie wydanym przez prezydenta Warszawy Pawła Piskorskiego w Sztabie Koordynacyjnym zaczęła się już przebijać koncepcja "pójścia na całość".

Piątek, 24 września

4.00. Koszary Warszawskiego Oddziału Prewencji, ul. Puławska. Pobudka. Odprawy trwają od tygodnia. Funkcjonariusze ściągnięci spoza Warszawy studiowali plan miasta i ćwiczyli taktykę. Każdy nietutejszy dowódca ma przydzielonego przewodnika-warszawianina.

5.00. Śniadanie: pasztet, szynka, placek drożdżowy, herbata, kawa.

Polityka 40.1999 (2213) z dnia 02.10.1999; Wydarzenia; s. 15
Reklama