Kiedy pół roku temu Leszek Miller powierzył Wojciechowi Olejniczakowi (lat 29) tekę ministra rolnictwa, na politycznych salonach krążył złośliwy dowcip, że rząd promuje w ten sposób swój program „Pierwsza praca”, mający pomóc znaleźć zatrudnienie wykształconej młodzieży. Olejniczakowi przyglądano się dokładnie. Mało kto zwrócił jednak uwagę na inne nominacje, które w ubiegłym roku w rządzie SLD posypały się jak z rękawa.
Metryki do przeglądu
Najbardziej widoczne było to w resorcie gospodarki kierowanym przez wicepremiera Jerzego Hausnera, gdzie pojawiło się aż czterech nowych wiceministrów. Dagmir Długosz (rocznik 1968), politolog, który ma również skończone podyplomowe studia menedżerskie, studia integracji europejskiej i prestiżową Krajową Szkołę Administracji Publicznej. Marek Szczepański (1969), absolwent prawa, po MBA, specjalista od programów unijnych. Krzysztof Krystowski (1972), ekonomista, który przez osiem lat pracował w prywatnym biznesie. I wreszcie, do niedawna, Andrzej Szejna (1973), absolwent SGH i prawa, aplikant radcowski, który właśnie pożegnał się z ministerstwem i objął posadę wiceprezesa Państwowej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Jak się raz wejdzie do właściwego obiegu, trudno z niego wypaść.
Jerzy Hausner nie ukrywa, że przy doborze najbliższych współpracowników kierował się metryką urodzenia. – Chciałem mieć zespół relatywnie młody, żeby dać sygnał zmiany pokoleniowej – tłumaczy. W ślady wicepremiera poszli inni. Andrzej Raczko, minister finansów, mianował swymi zastępcami Elżbietę Muchę (1969), dyrektora z NFZ, i Igora Chalupca (1966), byłego wiceprezesa banku Pekao SA, zaś minister Olejniczak do podległego sobie resortu ściągnął koleżankę, 30-letnią, bezpartyjną Darię Oleszczuk z Żyrardowa, która zdążyła już zrobić aplikację radcowską, a teraz pisze doktorat.