Archiwum Polityki

Czas jednej ulicy

Są miejsca, gdzie czas się zatrzymał, jak na fotografii w kolorze sepii. Ta ulica jest inna. Czas wyciska w niej swoje znaki jak w plastelinie. Czasem jedne na drugich, ale większość obok siebie. To ulica Okrężna na warszawskiej Sadybie. 145 numerów. Nie ma jedynki. Działki od 25 do 29 zajął hotel robotniczy. Dwójka, zamiast na początku, jest gdzieś w środku ulicy.

Stare wille odzyskują przedwojenną świetność. Niszczeją czynszowe kamieniczki, które nie odnalazły dawnych właścicieli. Pod piątką magiel Gajdów przetrwał wojnę, okupację i socjalizm, tylko ręczną maglownicę zastąpiono elektryczną. Koło magla fryzjer - dwufotelowy zakładzik jakby nieświadom lśniących kilka przecznic dalej eleganckich salonów kosmetycznych. Fryzjerka z imponującą blond strzechą z dumą informuje, że telewizja to tu ciągle coś kręci.

Między maglem a fryzjerem szklarz, powojenny. Właściciel staruszek zmarł kilka miesięcy temu. Okna małego zakładu pokryła gruba warstwa kurzu. Pod dziewiątką spożywczy, U Gregora, otwarty niemal na okrągło, także w niedziele. Przed sklepem na zamożniejszych klientów czeka "Belmondo", próbując pożyczyć dwa złote na wino.

Wychodzący od Gregora pracownicy firm zachodnich mijają wracających do hotelu robotników. Wzniesiony za wczesnego Gierka hotel robotniczy sąsiaduje z okazałą, choć niespecjalnie urodziwą siedzibą Warner Bros Poland. Zachodnie samochody pracowników Warnera, Becton Dickinson, Art Graphu i Marcoma rozjeżdżają i tak już sfatygowane kocie łby, budząc protesty starszych mieszkańców ulicy, pamiętających jeszcze, jak pani Czerniejewska, w pierwszych latach po wojnie, odległość do placu Unii Lubelskiej pokonywała wierzchem, dosiadając siwej klaczy.

Czas zaprzeszły, czyli jak dzięki ciuchci powstała ulica

Dwie jezdnie z wyszczerbionym brukiem oddziela na środku szeroki pas zajęty przez parkujące samochody. Za PRL, gdy aut było mniej, rosła tam trawa. A jeszcze wcześniej były tory, po których do Wilanowa kursowała kolejka.

W 1892 r. konny pociąg, poświęcony przez księdza rektora Chełmińskiego, ruszył od rogatek mokotowskich na placu Unii Lubelskiej, skręcił koło Belwederu i dalej w dół.

Polityka 41.1999 (2214) z dnia 09.10.1999; Na własne oczy; s. 92
Reklama