Archiwum Polityki

Zoofermy

Dziwne zwierzęta wdzierają się w tradycyjny świat rolnika, gdzie wszystko przecież wydaje się już od dawna poukładane. Chowa się krowy i świnie, hoduje kury, gęsi, kaczki i indyki. Gdzie tu miejsce dla kóz arystokratek, strusi i jeleni domowych?

Strusie w Polsce hoduje się już na ok. 200 fermach. Ministerstwo Rolnictwa zakwalifikowało je do kategorii drób. Strusie wśród innych przedstawicieli ptactwa domowego wyróżniają się, co tu ukrywać, gigantyzmem. Charakter mają trudny, przestraszone mogą zaatakować, co czyni je niebezpiecznymi dla otoczenia. Ostrzeżenie "uważaj, bo cię struś kopnie" wydaje się bardziej na miejscu niż życzeniowe "niech cię gęś kopnie".

Jelenie hodowane w systemie fermowym to, prawdę mówiąc, dopiero propozycja. Powstał już Polski Związek Hodowców Jeleniowatych, ale jego działacze wciąż nie potrafią przekonać kogo trzeba, że należy tak zmienić przepisy, aby umożliwić legalne hodowle dzikich zwierząt wszystkim, którzy zapragną w ten sposób zarabiać na chleb. Ale chociaż przepisów jeszcze nie zmieniono, działa już na Mazurach eksperymentalna ferma przy Stacji Badawczej PAN. Realizowana tam jest wizja działaczy nowego związku hodowców: stada oswojonych jeleni pasą się na łąkach jak, bez obrazy, zwykłe krowy.

Z kozami problemów legislacyjnych na szczęście nie ma. Koza w Polsce była już od wieków, ale nigdy nie traktowano jej poważnie. Przysłowie "gdyby kózka nie skakała..." dowodziło krotochwilności tych czworonogów. A dzieci wychowane na przygodach Koziołka Matołka nie mają zapewne najlepszej opinii o roztropności przedstawicieli stanu koziego. Na domiar złego polska koza to synonim biedy. Działacz Polskiego Związku Owczarskiego (organizacja zrzeszająca również hodowców kóz) mówi z przyganą: - Koza polska jest prymitywna. Żarłoczna i mało wydajna.

Co innego koza francuska, która od kilku lat hodowana jest też w Polsce. To, jak twierdzą znawcy, prawdziwa arystokratka: szlachetna, o jedwabistej sierści, daje dużo mleka i delikatne smakowite mięso.

Złapać strusiego bakcyla

Pięć lat temu Henryk Kocik z Biskupca, właściciel fermy drobiu tradycyjnego, dowiedział się, że pod Gdańskiem ktoś prowadzi fermę strusi.

Polityka 42.1999 (2215) z dnia 16.10.1999; Na własne oczy; s. 100
Reklama