Archiwum Polityki

Widokówka z władzą

Jan Bandziarowski upiera się, że 6 września 1999 r. burmistrz miasta Osiek rzucił się na niego z półmetrowym sztyletem. Burmistrz Jacenty Słodkowski twierdzi, że nie tylko nie rzucił się na opozycjonistę Bandziarowskiego, ale - przeciwnie - przed nim uciekł. Niektórzy widzą w tym incydencie dowód na żywotność, inni - przeciwnie - na upadek lokalnej demokracji.

Według Jacentego Słodkowskiego, burmistrza Osieka, opozycja składa się z ludzi, którzy chcieli coś za darmo otrzymać z gminy: - A ja wychodzę z założenia, że komu się należy - proszę bardzo, na drodze prawa, oczywiście. Komu się nie należy - nie ma o czym gadać.

- To niegospodarność i sobiepaństwo burmistrza dały nam bodziec do powstania - odpiera wzburzona opozycja.

Zaczęło się przed czterema laty od sporu między mieszkańcami gminy Osiek a Kopalnią i Zakładami Chemicznymi Siarki Siarkopol w Grzybowie. Spór dotyczył odpłatności za wodę. Do 1995 r. Siarka dostarczała wodę za darmo. W grudniu 1995 r. postawiła nowe, bardzo niekorzystne warunki. Mieszkańcy nie chcieli się na nie zgodzić. Burmistrz Słodkowski - jak twierdzi opozycja - zamiast wziąć stronę mieszkańców, zajął w sprawie takie stanowisko, że o mało nie doszło w 1996 r. do straty w budżecie.

Widząc tę burmistrzowską niefrasobliwość, wiosną 1996 r. grupa mieszkańców gminy postanowiła zorganizować referendum, którego celem miało być odwołanie Rady Miasta i Gminy. Według nich rada "nie realizowała programu społeczno-gospodarczego, a w walce z kopalnią chowała głowę w piasek". Gdy przygotowania do referendum ruszyły pełną parą, okazało się, że burmistrza i radę stać na gest w postaci darmowych pięciu metrów sześciennych wody na każdego mieszkańca miesięcznie. Do referendum przystąpiła więc tylko garstka uprawnionych do głosowania.

Gmina Osiek podzieliła się na dwie zwalczające się grupy. Pierwsza to jawnie działająca siedmioosobowa opozycja, składająca się ze Stanisława Januszewskiego, Barbary Stemplewskiej, Jana Bandziarowskiego, Jana Kotyra, Marianny Kotyra, Henryka Łaszyca i Marianny Kozoduj - rolników z gminy Osiek. Druga to burmistrz i jego zwolennicy.

- Gdybym nie miał poparcia większości, to na pewno nie uzyskałbym prawie 700 głosów w ostatnich wyborach na radnego.

Polityka 43.1999 (2216) z dnia 23.10.1999; Społeczeństwo; s. 86
Reklama