Po dziesięciu latach dyskusji nadal nie funkcjonuje program restrukturyzacji. Likwidowano etaty straży przemysłowej, żeby zaoszczędzić na płacach i składkach na ZUS. Często rezygnowano z własnej służby ochrony, powierzając to zadanie firmom ochroniarskim. Dyrektor Edward Strzępek, odpowiadający za zabezpieczenie i ochronę w WSK Rzeszów, mówi, że jego firma na szczęście nie uległa tej presji. - Jeżeli agencja może coś robić taniej, to dlaczego my nie możemy? Straż przemysłową zreformowano tak, że może ona chronić skuteczniej i nie kosztuje więcej niż agencyjni ochroniarze.
Straż przemysłowa jest jednym z nielicznych pionów Huty Stalowa Wola, gdzie nawet przyjmowano nowych pracowników. Wzmocniono bramy wjazdowe, ruch pojazdów i osób jest uregulowany przepisami. Teren 650 ha jest ogrodzony, oświetlony i patrolowany zgodnie z planem ochrony z 1993 r. Żeby wejść tu bez przepustki, trzeba by pokonać podwójny płot, wykonać podkop. - W mieście śmieją się: u was nic się nie zmieniło. Bo rygorów nie poluzowano. Strażnicy zostali przeszkoleni, a część uzyskała licencję I stopnia. Czasy inwalidów dorabiających sobie do rent już się skończyły.
Ryszard Kardasz, prezes HSW SA podkreśla, że kiedyś ścisłą tajemnicą była wielkość zatrudnienia i rodzaj produkcji. Gdy w mieście domy aż się trzęsły od huku wystrzałów z haubic, mówiono, że to próby maszyn budowlanych. Dziś nikt tak nie konspiruje. Przeciwnie: hucie zależy na promocji wyrobów. Wystawia się je na targach uzbrojenia, można tam otrzymać katalogi. Ochronie podlegają technologie i procesy produkcyjne, prace badawcze i plany rozwojowe. Konieczna jest też ochrona tajemnic kooperantów: większość nowych wyrobów w polskim przemyśle zbrojeniowym będzie się teraz produkować w kooperacji z firmami zagranicznymi i HSW musi dorównać ich standardom ochrony.