Do Klubu Ludzi Sukcesu im. Małego Tadzia trafia się przez znajomych, z ogłoszenia w gazecie albo prosto z ulicy. Prawdę mówiąc, niektórych zniechęca ten Mały Tadzio w nazwie i początkowo wcale nie zamierzają przychodzić, bo co jakiś Tadzio może mieć wspólnego z sukcesem? Ale, z drugiej strony, sukces niejedno ma imię, więc kto wie, może mieć i Tadzio.
Klub Ludzi Sukcesu imienia Małego Tadzia niestety nie zacznie dzisiaj spotkania jak zwykle o osiemnastej osiemnaście. Główna sala Klubu Kultury przy ul. Andersa w Warszawie zajęta, przedłuża się spotkanie z ciekawym człowiekiem, panem Pają. Opowiada on, jak objechał pół świata na rowerze, wyświetla slajdy i na razie nie zamierza kończyć, więc klubowicze muszą zmieścić się w bocznej salce. Tu urzędujący drugi tydzień prezydent Klubu - Jola, na początek proponuje każdemu herbatę lub kawę. Przed Jolą prezydentami byli Ewa, Mariusz i Karolina. Zasadą jest, że prezydenta zmienia się co pół roku, żeby każdy mógł trochę pobyć, mieć sukces, no i zobaczyć, jak to jest być prezydentem, a jest strasznie fajnie.
- Prezydenctwo rozwija - nie ma wątpliwości Małgosia, która prezydentem jeszcze nie była, chociaż raz w wyborach startowała. Przegrała, ale ta przegrana to też był sukces, bo przyszła z gorączką, mówiła bez kartki przez dziesięć minut i przy okazji wytworzyła w sobie mnóstwo pozytywnej energii. A właśnie o tę energię klubowiczom chodzi. Są tutaj, żeby - jak mówi Małgosia - naładować akumulatory, podzielić się energią płynącą z bycia razem, jednym słowem doświadczyć synergii. Synergia ma miejsce wtedy, gdy w wyniku połączenia kilku składników otrzymujemy nie ich zwyczajną sumę, ale coś wielokrotnie większego.
- Przychodzę od maja, a już coś się zaczęło dziać w moim życiu - mówi Małgosia, księgowa, aktualnie na bezrobociu, która do Klubu trafiła przez kontakt telepatyczny z koleżanką. Wcześniej działała w neokatechumenacie, potem odeszła, ale brakowało jej grupy, kontaktu z ludźmi, nieustannej wymiany energii, nawet tego, że człowiek zawsze miał dokąd pójść na sylwestra. Właśnie podczas rozmowy przez telefon nagle ta koleżanka mówi, że w budynku, gdzie ma salon masażu, działa Klub Ludzi Sukcesu i że Małgorzata musi tam koniecznie pójść.