Archiwum Polityki

Klimat, krajobraz, język

"Kim jestem? Polką - bo tu wyrosłam i wszystko jest tutaj moje. Żydówką - gdy przeglądam czarnosecinne teksty, sprzedawane przed kościołami". Tymi słowami rozpoczęła swój wzruszający tekst autobiograficzny (POLITYKA 3) Krystyna Zielińska. Ostatnio ogłoszono wyniki kolejnego sondażu opinii dotyczącego stosunku Polaków do różnych mniejszości i grup etnicznych. Nadal pokaźny odsetek respondentów odpowiada negatywnie na pytanie: Czy chciałbyś, żeby twoje dziecko siedziało w jednej ławce z Żydem/Murzynem/Arabem? Warto więc może podążyć śladem artykułu K. Zielińskiej i przedstawić listy, jakie otrzymała autorka.

Gdy do mojej skrzynki pocztowej trafiła antysemicka ulotka, którą do dziś przechowuję - postanowiłam opowiedzieć o moich korzeniach. Są polskie i żydowskie, żydowskie i polskie, i obawiam się, że już do końca życia będę czuła tę swoją dwoistość. Dla Żydów (tych z emigracji w większości, a także dla niektórych z kraju) jestem za mało żydowska, zbytnio zasymilowana, wielu katolików po umieszczeniu mojego zdjęcia w "Polityce" najpoważniej na świecie uważa, że moje babki czy prababki musiały grzeszyć w młodości (bo nos i oczy, i włosy nie byłyby przecież takie). W tej liczbie jest dwóch profesorów habilitowanych, a jeden z nich to genetyk znający się na rzeczy. Jan Ostoja Starzewski z Toronto, arystokrata o krwi błękitnej, wątpi, czy w ciągu wieków nie zdarzyła się w mojej rodzinie jakaś aryjska babka czy prababka, ale o tym się nigdy głośno nie mówiło.

"Co za szczęście, że pani przeżyła! Ja lata okupacji oglądałem z daleka, bo byłem dzieckiem, ale o ileż bardziej bezpiecznym niż pani! Przed wojną mieszkaliśmy w stolicy. Ojciec był naczelnikiem wydziału w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Na tym stanowisku ojciec podpisywał setki paszportów Żydom - uciekinierom z Austrii i Niemiec, których Polska w odróżnieniu od innych krajów masowo przyjmowała. A błąkały się wtedy po morzach i oceanach statki-widma, które wiozły Żydów-uciekinierów i nigdzie nie były przyjmowane. (...) Można chyba zaryzykować twierdzenie, że w całej historii nie było narodu tak nielubianego jak Żydzi.

Może to tylko jakaś tajemnicza metafizyka, a może jednak to z czegoś wynika? Jako biolog z wykształcenia uważam, że jest to głównie odrębność na płaszczyźnie społecznej, bo chyba wszyscy Żydzi na świecie są rasowymi mieszańcami. Przecież i pani aryjski wygląd, który przeprowadził panią szczęśliwie przez okupacyjne rafy, nie wziął się z oddychania polskim powietrzem!

Polityka 45.1999 (2218) z dnia 06.11.1999; Społeczeństwo; s. 72
Reklama