Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Finisz przed ścianą

Podczas gdy na szczytach władzy koalicjanci publicznie boksowali się o podatki, złotówka sięgnęła już drugiego w ostatnim tygodniu dna. Coraz wyraźniej widać, jak bardzo polityczne kłótnie odbijają się na kondycji gospodarki. Czy zwiększa to skłonność do ustępstw u partnerów koalicyjnych? W każdym razie powoduje urodzaj kolejnych kompromisowych projektów. Ten z końca ubiegłego tygodnia był trzeci z kolei.

Bitwa o reformę podatków trwa już ponad rok. O ile jednak przy pierwszym, rządowym projekcie można było mieć nadzieję, że AWS zaakceptowała propozycje Unii Wolności w zamian za kosztowne dla budżetu, ale ważne dla polityków Akcji ulgi prorodzinne, o tyle później dyskusja nad podatkami nabrała bardzo populistycznego charakteru.

Im niżej spadały notowania AWS w sondażach opinii publicznej, tym usilniej jej politycy forsowali propozycje mające na celu odzyskanie popularności. Z początku liderzy Akcji wydawali się być otwarci na argumenty, że nie ma pieniędzy na wydłużanie urlopów macierzyńskich i obiecali wycofać się z niefortunnego pomysłu w Senacie, potem jednak usztywnili stanowisko. Jednocześnie, jak w koncercie życzeń, powtarzały się pomysły miłe dla ucha, ale groźne dla gospodarki: krótszy tydzień pracy, dłuższe Święta Wielkanocne, powszechne uwłaszczenie. Tymczasem kraj, który tak bardzo potrzebuje szybszego wzrostu gospodarczego, a nie ma kapitału na szybką modernizację, musi pracować więcej, nie ma na to rady.

Nieoczekiwaną propozycję podatkową AWS, która miała zastąpić projekt rządowy, trudno nazwać konkurencyjnym dokumentem. Odzwierciedlała ona te populistyczne tendencje - i proponowała jeszcze szerszy zakres ulg prorodzinnych. Natomiast tempo obniżania podatku dochodowego dla firm i dla osób fizycznych zakładała wolniejsze niż w projekcie rządowym. Unici o projekcie AWS wypowiadali się z przekąsem, że chcą zamienić szybszy rozwój na większą liczbę dzieci. Tamci publicznie - i zgodnie z SLD - twierdzili, że taka reforma, na której zyskuje 5 proc. społeczeństwa, nie jest nikomu potrzebna. Stało się jasne, że jeśli koalicja nie dogada się w sprawie podatków do końca ubiegłego tygodnia, w 2000 r. wszystko zostanie po staremu. W lipcu, kiedy projekt rządowy wpłynął do Sejmu, można było mówić, że to późno i czasu jest mało.

Polityka 46.1999 (2219) z dnia 13.11.1999; Wydarzenia; s. 15
Reklama