Frederick Forsyth ("Dzień szakala", "Negocjator"), mistrz powieści polityczno-sensacyjnej, w książce "Ikona", której akcja dzieje się w 1999 r., przedstawił zagrożenie świata przez niejakiego Komarowa, szaleńca faszystę z Rosji. Publiczna, oficjalna walka z Komarowem jest niemożliwa, gdyż przysporzyłoby mu to dodatkowych zwolenników w Rosji.
Zbiera się więc Rada Lincolna, kilkudziesięcioosobowe tajne gremium, do którego Forsyth zaliczył panią Thatcher, George´a Busha, (akurat odwiedził Warszawę), generała Colina Powella (b. amerykańskiego szefa sztabu) oraz "byłego amerykańskiego sekretarza stanu, mówiącego z wyraźnym niemieckim akcentem" (chodzi o Kissingera). Te wpływowe osobistości, po zapoznaniu się z niebezpieczeństwem, postanawiają fizycznie wyeliminować Komarowa i rozpędzić jego zwolenników. Od wyniku tej akcji zależą losy świata. Po tajnych obradach "każdy z członków rady po prostu starał się na swój sposób i dostępnymi sobie metodami przyczynić się do wcielenia w życie ustalonych posunięć" - pisze Forsyth.
Pisarz, niegdyś korespondent agencji Reutera, czyni tu wyraźną aluzję do grona, które istnieje naprawdę. Nie jest tak tajne ani tak wszechmocne, ale ma wpływy, wynikające z kalibru zrzeszonych osób. Chodzi o Komisję Trójstronną, organizację, którą ostatnio pismo "Nasza Polska" nazwało "czapą niewidzialnego Rządu Światowego". Nietrudno zrozumieć skąd takie podejrzenia. "Kiedy na posiedzeniu w Waszyngtonie ogłoszono nazwiska członków tymczasowo zawieszonych (bo w pracach nie mogą brać udziału osoby pełniące funkcje polityczne) - była to właściwie lista aktualnego amerykańskiego rządu: Bill Clinton (prezydent), William Cohen (minister obrony), Bruce Babbitt (minister spraw wewnętrznych), Donna E. Shalala (minister zdrowia)" - wspomina jeden z polskich członków Komisji.