Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Co lubi Chińczyk

Wrzeszczą: Pali się! - A łajba tonie - po      wiadał Jerzy Leszczyński. Oczywiście w garderobie. Na scenie takich rzeczy się nie wygaduje, uchowaj Boże! Jaki temat zaprząta uwagę publiczności? Złotówka. Żadna to nowość. W czasach II Rzeczpospolitej aktor grający typka z ówczesnych sfer biznesowych zwierzał się, roniąc łezkę:

- Moja żona już dawno nie mówi do mnie: Mój złoty! Kto wie, może to i lepiej, bo jakby dziś mówiła: Mój zdewaluowany? Mój dolarze! - nigdy tak się nie odzywa. Po tylu latach małżeństwa wie: zielony to ja się robię wtedy, gdy muszę płacić podatki.

Przypomniał mi się ten monolog, kiedy szukałem tekstu piosenki dostosowanej do pory roku. Mam ją w rękopisie - napisaną, odtworzoną właściwie przez Leo Fuksa. Jedną z najjaśniej świecących gwiazd teatrzyku Qui Pro Quo. Tyle że świecącą krótko, jeden sezon: Fuksa wywiało w świat. Najpierw koncertował w Europie, potem przeniósł się do Ameryki. Występował na Broadwayu, miał swój program telewizyjny, grał w filmach. Jego uczeń i wychowanek to znany państwu Walter Matthau. Mimo tylu ról i premier Fuks nie zapomniał o repertuarze z okolic debiutu. "Śpiewałem w QPQ" - dopisał na kartkach, pracowicie wypełnionych rozchybotanymi literami. Przyjaciółka przywiozła mi tę przesyłkę z Los Angeles. Piosenka, której szukałem, to "Jesień" Hemara:

"Siwa mgła po świecie szła -
Pardon - powiada - to ja.
Niech pani zapamięta - sentymenta -
Sentymentalne dni.
Może kiedyś - gdzieś od biedy
Znów się przydadzą ci..."

Sentymenta? I mgła, taka grzeczna, że powiada po francusku przepraszam? Mamy ważniejsze sprawy na głowie. Nic mnie tak nie poruszyło ostatnio, jak jęki i szlochy AWS: nie biorą ich w dyplomaty!

Polityka 47.1999 (2220) z dnia 20.11.1999; Groński; s. 101
Reklama