Parlament uporał się z podatkami na rok przyszły pozostawiając prezydentowi kilka zaledwie dni na decyzję, czy wetować ustawę o podatku od osób fizycznych (tylko tu weto mogłoby wchodzić w grę), czy też podpisać wszystkie ustawy uznając, że politykę gospodarczą prowadzi rząd i on ponosi odpowiedzialność za swoje poczynania.
Podatkowej tradycji stało się zadość. Zmiany wprowadzano w ostatnim momencie, w atmosferze politycznej gorączki, której towarzyszyła fala populistycznej demagogii. Taką tradycję wypracowano za czasów poprzedniej koalicji, a obecna twórczo do niej nawiązała. Sięgano po kruczki proceduralne, obawiano się, co zrobi prezydent (jeszcze bardziej niż za prezydentury Lecha Wałęsy) i ścigano z czasem. Tym razem jednak walka polityczna była ostrzejsza, gdyż opozycja jest silniejsza, lepiej zorganizowana, a na zapleczu ma prezydenta.
Wydarzenia ostatniego tygodnia wydawać się mogą absurdalne, gdyż po raz pierwszy była szansa na uchwalenie podatków w przyzwoitym terminie. Dyskusja na temat zmian toczy się od połowy ubiegłego roku, kiedy to wicepremier Leszek Balcerowicz przedstawił propozycję przejścia na podatek liniowy. Wówczas nawet koalicja powołała zespół, który miał przygotować zmiany mniej radykalne. Pozostanie tajemnicą rządu, dlaczego projekty ustaw podatkowych ujrzały światło dzienne dopiero w maju. Pozostanie także tajemnicą rządu, dlaczego projekty przesłane w czerwcu do Sejmu nie były uzgodnione. Wszystko, co stało się później, było już tylko wynikiem tego dziwnego trybu pracy Rady Ministrów, która niby czegoś chce, ale nie wiadomo, czego tak naprawdę.
Pierwszym skutkiem był włoski strajk komisji finansów publicznych, która w trybie seminaryjnym pracowała nad projektami. Część liderów Akcji z prawdziwym zdumieniem przyjęła wymianę zdań między Marianem Krzaklewskim a Henrykiem Goryszewskim, jaka miała miejsce na kilka dni przed ostatecznymi głosowaniami. Goryszewski miał zapytać przewodniczącego Krzaklewskiego wprost - czy decyzje polityczne w sprawie opóźniania prac się zmieniły? Kto zatem stanowił ośrodek polityczny, który wydawał takie dyspozycje? Czy uczestniczył w tym także premier?