Archiwum Polityki

Rozejm Bogów

Czy nadchodzi czas pokoju między religiami? Podpisanie "deklaracji o usprawiedliwieniu" między luteranami i katolikami, spokojny przebieg wizyty Jana Pawła II w Indiach, przygotowywana milenijna pielgrzymka papieża do Ziemi Świętej, która ma być spotkaniem trzech wielkich religii, dialog  głowy Kościoła katolickiego z prawosławnym patriarchą Gruzji - religijne wydarzenia ostatnich tygodni są pożywką dla refleksji ostrożnie optymistycznej. Ale to nie Bogowie wszczynają wojny religijne, lecz ich wyznawcy - gotowi potępiać, prześladować, zabijać w imię swojej Prawdy.

Cuius regio, eius religio - religia władcy religią jego poddanych - tę zasadę przyjęto w Augsburgu w 1555 r., kończąc wojnę między katolikami i zbuntowanymi przeciwko nadużyciom Kościoła zwolennikami Marcina Lutra, założyciela protestantyzmu. Rozłam chrześcijaństwa zachodniego dokonał się w Niemczech i w Niemczech, w tym samym Augsburgu, po 450 latach przedstawiciele obu zwaśnionych przez długie stulecia wyznań podpisali dokument rozwiązujący spór o usprawiedliwienie. Ceremonię nazwano wydarzeniem ekumenicznym stulecia. Choć zasada pokoju augsburskiego może się dziś wydawać niewielkim i dyskusyjnym osiągnięciem, a deklaracja teologiczna nie wywoła wielkiego entuzjazmu wśród mieszkańców współczesnej, pochrześcijańskiej Europy, to jednak w obu przypadkach zdarzyły się rzeczy ważne i dobre.

Wiara i czyn

Spór o usprawiedliwienie dzielił kiedyś chrześcijan, tak jak dziś dzielić może spór o powstanie świata. Luter - ojciec Reformacji, która przeorała świat chrześcijański i torowała drogę nowożytnej cywilizacji Zachodu - głosił, że tylko wiara i łaska Boża mogą prowadzić chrześcijanina do zbawienia. Katolicy nie oponowali, ale podkreślali dodatkowo znaczenie ludzkiej wolnej woli i dobrych uczynków. Luter zaprzeczał, że człowiek może sobie załatwić zbawienie - ostateczny cel życia chrześcijańskiego! - uczynkami albo odpuszczeniem grzechów. Usprawiedliwić, to znaczy zbawić człowieka, może tylko Bóg. W tle tego sporu widać już centralny po dziś dzień problem znaczenia Kościoła jako pośrednika między człowiekiem a Bogiem. Czy Kościół jest do zbawienia niezbędnie potrzebny? Czy poza nim istnieje możliwość zbawienia? Czy można żyć po chrześcijańsku, nie będąc katolikiem, a nawet chrześcijaninem?

Polityka 48.1999 (2221) z dnia 27.11.1999; Społeczeństwo; s. 22
Reklama