Archiwum Polityki

Odejść, żeby wrócić

Minister przemysłu i finansów Dominique Strauss-Kahn (dla Francuzów modnie, bo skrótowo, zwany DSK) podał się do dymisji na początku listopada. Błyskawicznie przerwał swoją wizytę w Wietnamie, przyleciał do Paryża, porozmawiał z premierem i swą decyzję ogłosił. Ekspresowe tempo tłumaczy to, że lewicowy rząd, którego był podporą, ma za szefa Lionela Jospina, głoszącego od początku urzędowania, iż moralność (czytaj: czyste ręce) jest w polityce możliwa. Ba, wręcz niezbędna.

Dominique Strauss-Kahn aferzystą nie jest, dopuścił się natomiast karygodnej niefrasobliwości prawnej. On, adwokat. W 1996 r., będąc pełnomocnikiem studenckiej organizacji ubezpieczeń wzajemnych MNEF, negocjował zakup potężnego holdingu, tonącego w długach, z innym finansowym potentatem CGE.

  • Najsłynniejsze dymisje w Europie w bieżącej dekadzie
  • Zastrzelił się człowiek honoru

Compagnie Générale des Eaux wykupiła akcje rozbitka; Strauss-Kahn rozmawiał wtedy ponoć o tym ze swoimi kolegami ze studiów. Skutecznie. MNEF miała mu za to wypłacić 603 tys. franków. Z dokumentów, jakie do tej pory ujawniono, wynika, iż DSK pobrać miał pieniądze za - tak naprawdę - nigdy nie wykonaną usługę, ponadto zaś, że dopuścił się fałszerstwa, akceptując rachunek antydatowany. Strauss-Kahn potwierdza, że w przyjmowaniu przezeń honorariów od MNEF mogły być pewne "nieprawidłowości formalne". Ale zarzutu świadomego fałszerstwa nie przyjmuje. Tymczasem już rozpoczęto dochodzenie w jego sprawie.

Właśnie dlatego Dominique Strauss-Kahn podał się do dymisji. Praktyka sądowo-polityczno-prawna we Francji przyjęła za normę (idąc za anglosaskim wzorem) tzw. jurysprudencję, czyli zbiór precedensowych orzeczeń sądów, z upływem czasu uznawany za normę prawa. Norma z czasów premierów Pierre´a Bérégovoy i Eduarda Balladura stanowiła, iż minister podejrzany o cokolwiek, nim wytoczy się przeciw niemu postępowanie sądowe, podaje się do dymisji. Tak zachował się Bernard Tapie (chodziło wtedy o banalny spór z byłym wspólnikiem o pieniądze), tak zrobił i minister Roussin w sprawie budowy tanich mieszkań w Paryżu. Teraz jednak kłopot jest większy: Strauss-Kahn to nie minister od byle czego, lecz filar rządu Francji.

Polityka 48.1999 (2221) z dnia 27.11.1999; Świat; s. 36
Reklama