Archiwum Polityki

Krótko o władzy

Jednym z najbardziej chyba dotkliwych mankamentów, jakie występują we współczesnej nam humanistyce polskiej, jest wyraźny odwrót od ujęć syntetycznych. Jednych autorów krępuje obawa przed zoilowym piórem kolegów-recenzentów, innych pęta strach przed swobodną peregrynacją po wielu stuleciach. Jeszcze inni pamiętają o złośliwym powiedzeniu, iż z syntezami jest tak jak z balonem: czym mniejszy balast erudycji je obciąża, tym szerszy horyzont da się z nich oglądać.

Ponieważ jednak nie tylko natura, ale i rynek wydawniczy nie cierpi próżni, przeto zapełniają go rozmaite pseudosyntezy, tłumaczone pospiesznie i zazwyczaj po partacku z angielskiego, nieco rzadziej z francuskiego i niemieckiego. Ich autorów wyraźnie interesuje jedynie "kadłubowa" Europa, ograniczona do zachodniej części naszego kontynentu. O sprawach polskich, czeskich czy węgierskich, nie mówiąc już o rosyjskich, wspominają jedynie marginalnie. Jeśli jednak zagraniczni autorzy zajmą się Polską, to mogą liczyć na potok entuzjastycznych recenzji. Podszyci "kompleksem Timbuktu" dziennikarze przebaczają im liczne, a rażące nieraz błędy, rozrzewnieni niemalże do łez faktem, iż ktoś się wreszcie raczył nami zainteresować.

Na tym jakże niewesołym tle pojawiły się wszakże pierwsze oznaki przełomu. Mam tu na myśli zarówno "Historię Europy", wydaną pod redakcją Antoniego Mączaka, jak i serię Zrozumieć Europę, której patronuje Wydawnictwo Ossolineum. Ukazuje się ona pod naukową redakcją przed chwilą wspomnianego A. Mączaka. Jeden z pierwszych tomików (bo nie są to zbyt grube dzieła) wyszedł spod pióra badacza, który łączy doskonałą znajomość średniowiecza z gruntownymi studiami nad epoką napoleońską. I który odważył się na podjęcie problematyki niesłychanie dla naszej epoki istotnej.Mam tu na myśli znakomicie napisaną minisyntezę pióra Jana Baszkiewicza "Władza", ukazującą jej dzieje i przemiany od czasów antyku aż po dzień dzisiejszy, któremu zresztą autor nie szczędzi wielu krytycznych uwag. Wynikają one z faktu, iż Baszkiewicz nie wierzy w możliwość funkcjonowania państwa opartego wyłącznie na perswazji. Przyznaje, iż nie może się ono posługiwać samą tylko nagą siłą. Nie może jednak rezygnować z jej użycia "i liczyć wyłącznie na harmonię społeczną, wynikającą z powszechnej zgody na wspólny system wartości".

Polityka 48.1999 (2221) z dnia 27.11.1999; Społeczeństwo; s. 76
Reklama