Kością niezgody do ostatniej chwili pozostawało dobrowolne rozbrojenie Irlandzkiej Armii Republikańskiej - podziemnej partyzantki antybrytyjskiej. Choć od ponad czterech lat IRA nie firmuje żadnych akcji zbrojnych, nie kwapi się do wydania broni specjalnej międzynarodowej komisji kanadyjskiego generała Johna de Chastelaina. I dlatego politycy lojalni wobec Londynu, na czele z Davidem Trimble, szefem największej partii pragnącej zachowania unii z koroną brytyjską, nie wierzyli w trwałe nawrócenie na pacyfizm swych politycznych przeciwników. Niech IRA najpierw się rozbroi - apelowali do liderów partii Sinn Fein, uważanej za nadziemną fasadę IRA - a wtedy przystąpimy do przewidzianego w wielkanocnym układzie tworzenia wspólnej władzy wykonawczej. Spór zaczął przypominać problem jajka i kury: najpierw rozbrojenie czy podzielenie się władzą?
Unionista David Trimble zaryzykował. Na zjeździe swej partii 27 listopada zaproponował, by przystąpić do tworzenia rządu Irlandii Północnej z udziałem Sinn Fein przed całkowitym samorozbrojeniem IRA. Większość delegatów poparła protestanta Trimble´a, współlaureata ubiegłorocznej pokojowej nagrody Nobla (dzieli ją z katolikiem Johnem Humem, przywódcą północnoirlandzkich socjaldemokratów). Droga do powołania gabinetu stanęła otworem.
Po podpisaniu porozumienia, zatwierdzeniu go w referendach w Irlandii Północnej i Republice Irlandzkiej, wyborach do zgromadzenia ustawodawczego prowincji (wygrała partia Trimble´a, socjaldemokraci zajęli drugie, Sinn Fein trzecie miejsce), pokojowy proces polityczny nabrał koloru nadziei.
Ale ostrożnie. Nawet powołanie 10-osobowego rządu Trimble´a - teki otrzymali unioniści, socjaldemokraci i Sinn Fein, nawet zgoda parlamentu brytyjskiego na przywrócenie pełnej samorządności Irlandii Północnej i wyznaczenie oficjalnego pośrednika pomiędzy IRA a komisją rozbrojeniową nie rozwiązują jeszcze problemu.