Autor artykułu powołuje się na prof. Zeeva Herzoga, zapewne związanego z jakimś uniwersytetem, ale z jakim - tego, niestety, się nie dowiadujemy. Gorzej iż w samym tekście w wielu miejscach nie sposób odróżnić, co jest opinią red. Fristera, a co prof. Herzoga. Wypowiedzi niektóre są przy tym nieraz tak splątane, że część zdania jest słuszna, a część całkowicie błędna. Tak na przykład na początku trzeciej kolumny czytamy: "Historiografia biblijna sformułowana została dopiero podczas niewoli babilońskiej", nie wiem co prawda, co to znaczy "historiografia biblijna została sformułowana", lecz jeśli chodzi o tzw. historię deuteronomiczną (Księgi Jozuego, Sędziów, Samuela i Królewskie), to ostateczną formę przyjęły one rzeczywiście w czasie wygnania, tj. w VI w. przed Chrystusem, wtedy jednak też nie powstały z niczego, bo tak się w tej epoce nie pisało. W dalszej jednak części tego samego zdania czytamy: "po pierwszym wygnaniu Izraelitów z Jerozolimy" (chyba po pierwszej deportacji, lecz nie wiem skąd ta informacja), za czasów Nabuchodonozora, z początkiem piątego wieku przed naszą erą". Otóż Nabuchodonozor umarł w 562 r., a z początkiem V w. Żydzi byli pod panowaniem perskim. Ci, którzy tego chcieli, wracali do siebie już od 538 r. (dekret króla perskiego Cyrusa Wielkiego).
Inne ewidentne błędy: w grotach Qumran (nie Kumranu!) nie znaleziono żadnej wzmianki o Jezusie. Potraktowanie zaś początkowych rozdziałów Księgi Wyjścia jako "szczegółowego sprawozdania o pertraktacjach Mojżesza z faraonem" świadczy, że autor artykułu nie umie rozróżniać gatunków literackich i nie zdaje sobie sprawy, że Biblia nie jest jednym dziełem, lecz ogromnym "księgozbiorem", na który składają się pisma należące do różnych form literackich i gatunków.