W Ministerstwie Transportu powstał projekt nowelizacji prawa o ruchu drogowym. Większość proponowanych zmian jest zrozumiała dla wąskiej grupy kodeksowych ekspertów, jednak kilka z nich wywoła gwałtowne spory. Wielu kierowców wzburzy zapewne pomysł ograniczenia dopuszczalnej prędkości w miastach do 50 km/godz.
Propozycja nie jest nowa, trzy lata temu, podczas sejmowych prac nad obecnie obowiązującym kodeksem, starał się przekonać do niej posłów premier Włodzimierz Cimoszewicz. Bez powodzenia. Parlamentarzyści skłonni byli uwierzyć w zgubne dla bezpieczeństwa skutki palenia papierosów i rozmawiania przez telefon komórkowy, jednak argumenty o związku prędkości z liczbą wypadków okazały się dla nich mało przekonujące. Sześćdziesiątka została po staremu.
Tymczasem eksperci są wyjątkowo zgodni - nadmierna prędkość stanowi w Polsce podstawową przyczynę wypadków drogowych. Każdego roku ginie w nich ok. 7 tys. osób, a dziesięciokrotnie więcej odnosi rany. Czterdzieści procent ofiar stanowią piesi i to z myślą o ich bezpieczeństwie proponowane jest obniżenie limitu prędkości w miastach z 60 do 50 km/godz.
- Piesi są dziesięciokrotnie bardziej narażeni na śmierć na drodze niż kierowcy - przekonuje Anna Zielińska z Instytutu Transportu Samochodowego. - W polskich miastach potrącenia pieszych stanowią aż 60 proc. wypadków. W 1996 r. w Warszawie zginęło w wypadkach 157 pieszych, w tym samym czasie w Sztokholmie było tylko jedenaście ofiar, a w Bernie zaledwie jedna.
Być może uda się ministrowi transportu przekonać posłów do tej zmiany, bo poza argumentami dotyczącymi bezpieczeństwa będzie miał w zanadrzu dodatkowy, związany z unifikacją polskiego prawa z przepisami unijnymi. 50 km/godz. jest powszechnie obowiązującym miejskim limitem we wszystkich krajach UE. Pozostaje jednak pytanie: jak przekonać do wolniejszej jazdy polskich kierowców? Jaki sens ma wprowadzanie nowego ograniczenia, skoro obecne - 60 km/godz. - jest powszechnie lekceważone?
Eksperci zdają sobie sprawę, że polscy kierowcy lubią szybką jazdę i łatwo nie uda się ich zmienić. Twierdzą jednak, że obniżenie limitu stanowi element działań zmierzających do obniżenia średniej prędkości ruchu na miejskich ulicach, czyli przeciętnej prędkości, z jaką poruszają się auta.