Agencja sportowa A&A wyspecjalizowała się w handlu siatkarkami, choć nie gardzi również zawodnikami płci męskiej.
Gwiazdy pożądali w Chabarowsku. Ciemnoskórej, bo teraz panuje moda na egzotykę. Beniaminek rosyjskiej superligi pań Samorodek Chabarowsk śpi na złocie i mógł mieć praktycznie każdą najlepszą. Ale kiedy szefowie zobaczyli Brazylijkę Hilmę Caldeirę, wysoką, ciemnoskórą, z koralikami utkanymi w misternie zaplecione warkoczyki, zwariowali na dobre. Zwłaszcza gdy okazało się, że Caldeira zachwyciła także kibiców: przez kilka godzin rozdawała autografy, ludzie stali w kolejce tylko po to, żeby jej dotknąć. Została gwiazdą, zanim wyszła na parkiet.
Gwiazda gwarantuje tłumy na meczach, telewizję, reklamy, widowisko. W Chabarowsku dawali każdą cenę; prezesem i głównym sponsorem klubu Samorodek jest Wiktor Andriejewicz Łopatiuk, właściciel firmy wydobywającej syberyjskie złoto i platynę. Hala sportowa, gdzie odbywają się mecze, nazywa się Platynowa Arena, a sam Łopatiuk jest osobą ważniejszą niż gubernator obwodu, bo jego firma daje pracę i sponsoruje miasto. Wizytówki Łopatiuka zrobione są z pięciogramowego złota najwyższej próby, co budzi respekt nawet u odpornych na bogactwo.
Kontrakt ogólny za Brazylijkę sięgnął 250 tys. dol. Grzyb sprzedał do Chabarowska także Małgorzatę Niemczyk-Wolską, która po zdobyciu przez Polki mistrzostwa Europy jest gwiazdą jego menedżerskiej stajni.
Firma zatrudnia, firma płaci
Andrzej Grzyb założył agencję sportową A&A kilka lat temu, kiedy na rynku siatkówki panowała niepodzielnie wolna amerykanka. Nasi za granicą pozbawieni byli opieki i gdy dochodziło do konfliktów, pozostawali bezradni. Obcy, grający w polskich klubach, też musieli gdzieś szukać opieki przed prezesami. Nawet Polacy zmieniając rodzime kluby mieli problemy z wyegzekwowaniem obiecanej gaży.