Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Piękna na parkiecie

Za siatkarza płaci się mniej niż za piłkarza lub koszykarza, kobiety sprzedaje się taniej niż mężczyzn. Gwiazdy chciałby mieć każdy, ale te są najdroższe – mówi Andrzej Grzyb, największy handlarz żywym towarem.

Agencja sportowa A&A wyspecjalizowała się w handlu siatkarkami, choć nie gardzi również zawodnikami płci męskiej.

Gwiazdy pożądali w Chabarowsku. Ciemnoskórej, bo teraz panuje moda na egzotykę. Beniaminek rosyjskiej superligi pań Samorodek Chabarowsk śpi na złocie i mógł mieć praktycznie każdą najlepszą. Ale kiedy szefowie zobaczyli Brazylijkę Hilmę Caldeirę, wysoką, ciemnoskórą, z koralikami utkanymi w misternie zaplecione warkoczyki, zwariowali na dobre. Zwłaszcza gdy okazało się, że Caldeira zachwyciła także kibiców: przez kilka godzin rozdawała autografy, ludzie stali w kolejce tylko po to, żeby jej dotknąć. Została gwiazdą, zanim wyszła na parkiet.

Gwiazda gwarantuje tłumy na meczach, telewizję, reklamy, widowisko. W Chabarowsku dawali każdą cenę; prezesem i głównym sponsorem klubu Samorodek jest Wiktor Andriejewicz Łopatiuk, właściciel firmy wydobywającej syberyjskie złoto i platynę. Hala sportowa, gdzie odbywają się mecze, nazywa się Platynowa Arena, a sam Łopatiuk jest osobą ważniejszą niż gubernator obwodu, bo jego firma daje pracę i sponsoruje miasto. Wizytówki Łopatiuka zrobione są z pięciogramowego złota najwyższej próby, co budzi respekt nawet u odpornych na bogactwo.

Kontrakt ogólny za Brazylijkę sięgnął 250 tys. dol. Grzyb sprzedał do Chabarowska także Małgorzatę Niemczyk-Wolską, która po zdobyciu przez Polki mistrzostwa Europy jest gwiazdą jego menedżerskiej stajni.

Firma zatrudnia, firma płaci

Andrzej Grzyb założył agencję sportową A&A kilka lat temu, kiedy na rynku siatkówki panowała niepodzielnie wolna amerykanka. Nasi za granicą pozbawieni byli opieki i gdy dochodziło do konfliktów, pozostawali bezradni. Obcy, grający w polskich klubach, też musieli gdzieś szukać opieki przed prezesami. Nawet Polacy zmieniając rodzime kluby mieli problemy z wyegzekwowaniem obiecanej gaży.

Polityka 1.2004 (2433) z dnia 03.01.2004; Społeczeństwo; s. 86
Reklama