Archiwum Polityki

Duma tylko duma

Po grudniowych wyborach parlamentarnych w Rosji można usłyszeć, że zapoczątkowały nową polityczną epokę w życiu kraju; że w rosyjskim społeczeństwie umocniły się szowinistyczne i imperialne nastroje. Jestem innego zdania. Wyborcy nie zmienili poglądów, tylko nazwy partii.

Pojawiły się także głosy, że takiej Rosji po wyborach powinny bać się zarówno kraje sąsiednie, jak i sami Rosjanie. „W Rosji odbyły się uczciwe, demokratyczne wybory, w wyniku których kraj prawomocnie zrezygnował z demokracji, wybierając zmodernizowany reżim autorytarny radzieckiego typu” – napisała w gazecie „Wiedomosti” znana socjolog dr Olga Krysztanowska. By się z nią zgodzić, musielibyśmy uznać, iż do grudnia 2003 r. demokracja w Rosji była. Zniknęła po wyborach. Ale dlaczego? Na Kremlu urzęduje ten sam prezydent. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił po wyborach, była obietnica, że żadnych zmian w konstytucji nie będzie. W nowej Dumie Państwowej znaleźli się praktycznie ci sami ludzie co w poprzedniej. Nawet liderzy szowinistycznego bloku Ojczyzna, którego tak obawiają się na Zachodzie – Siergiej Glazjew i Dimitrij Rogozin – nie są nowicjuszami w polityce. W poprzedniej Dumie stali na czele kluczowych komisji parlamentarnych. Glazjew był nawet ministrem w reformatorskim rządzie Jegora Gajdara. Z kolei Rogozin znany jest w Polsce jako przedstawiciel prezydenta na rozmowy w sprawie Kaliningradu.

Czy można być przedstawicielem prezydenta i szowinistą

równocześnie? Zapewne można. Gdyby Rogozin przyłączył się do bloku Ojczyzna świadomie, zgodziłbym się z tym, że jest człowiekiem zdeklarowanym i bardzo niebezpiecznym. Jednakże deputowany Rogozin marzył o zupełnie innej karierze. W przeddzień wyborów opuścił Partię Ludową, która nie miała większych perspektyw, i próbował wprosić się do Jednej Rosji – ugrupowania prezydenta Putina. I dopiero wtedy, gdy go nie przyjęto (sprzeciwił się dawny wróg deputowanego burmistrz Moskwy Jurij Łużkow) utworzył nowy blok. To nie są plotki. Rogozin sam opowiedział o tym w wywiadzie udzielonym tuż przed wyborami.

Polityka 2.2004 (2434) z dnia 10.01.2004; Świat; s. 44
Reklama