Archiwum Polityki

O naprawie Republiki Federalnej

Tak podziwiany niegdyś za granicą niemiecki model państwa i kapitalizmu o ludzkiej twarzy zatarł się. Politycy i publicyści lamentują, że Niemcy to chory człowiek Europy, model schyłkowy. Pojawiają się więc ambitne plany odnowy.

Bestsellerem w Niemczech jest teraz książka Gabora Steingarta, redaktora „Spiegla”, pt. „Upadająca supergwiazda”. Niemcy to stygnąca Supernowa. Wewnątrz jeszcze jest żar – wyższy niż gdzie indziej poziom wykształcenia, wysoka jakość pracy, wydajność. Ale zewnętrzna skorupa już jest zimna; tworzy ją zwłaszcza 46 mln osób (na 86 mln Niemców), które żyją z rent, zasiłków i zapomóg, horrendalnie obciążających budżet i powodujących, że Niemcy wolą tworzyć miejsca pracy nie u siebie, ale tam, gdzie jest ona tańsza. Między innymi w Polsce (Volkswagen, Opel, Siemens).

To nie kanclerz Gerhard Schröder i jego koledzy są winni tego zawału, to strukturalny błąd Republiki Federalnej zawarty w samej jej konstytucji i w błędnych koncepcjach ekonomicznych, a przede wszystkim w fatalnym gospodarczo modelu zjednoczenia Niemiec. Od 1990 r. przepompowano do byłej NRD niebotyczną sumę 1250 mld euro, nie osiągając niczego poza rzeczywiście imponującą modernizacją infrastruktury. Na dobrą sprawę niemiecka gospodarka od ćwierć wieku wymaga zasadniczych reform porównywalnych do tych, jakie w Anglii wymusiła Margaret Thatcher. Jednak przy obecnej strukturze Republiki Federalnej i mentalności społeczeństwa są one mało możliwe – twierdzi Steingart.

Winnymi są zachodni alianci i kolejni kanclerze.

Tworząc z trzech zachodnich stref okupacyjnych Republikę Federalną alianci postawili wyraźne warunki. Musi być federacją o dużej kompetencji landów, a małej kanclerza oraz rządu federalnego. Żadnego państwa wodzowskiego w Niemczech, żadnego centralizmu. Landy – poprzez Bundesrat – muszą sprawować kontrolę nad Bundestagiem. Ten system miał swe zalety. Opozycja może spośród swoich premierów landów wykreować wiarygodnego konkurenta dla kanclerza.

Polityka 30.2004 (2462) z dnia 24.07.2004; Świat; s. 40
Reklama