Archiwum Polityki

Na wysokiej stopie

Kredyty drożeją, złoty się umacnia, urlopy zagraniczne stanieją

Kiedy na początku roku Sejm, Senat i prezydent RP wybierali nową Radę Polityki Pieniężnej, jej skład – in gremio – nie wzbudzał zaufania. Wiele wskazywało na to, że po wymianie niemal wszystkich członków (pozostał tylko prezes NBP Leszek Balcerowicz) RPP mniej gorliwie będzie się troszczyć o stabilność i siłę pieniądza, a priorytet walki z inflacją przestanie być tak oczywisty jak dawniej. Minęło sześć miesięcy i dziś już widać, że te oceny były niesprawiedliwe, zaś kiepskie cenzurki wystawiano zbyt łatwo i na wyrost. Na swym ostatnim posiedzeniu RPP w obawie przed ostrym nawrotem inflacji nie tylko zdecydowanie podniosła podstawowe stopy procentowe, ale także zapowiedziała kolejne podwyżki. Wzrostu stóp w czerwcu aż o 0,5 pkt. proc. niemal nikt się nie spodziewał. Tym razem jednak rząd Marka Belki nie wydał – jak często czynili to poprzednicy – tradycyjnych okrzyków protestu z powodu zaostrzenia polityki pieniężnej i tym samym groźby przyduszenia (poprzez rosnącą cenę kredytów) szybko rozwijającej się gospodarki. Ta rosnąca zbieżność poglądów rządu i Rady na pewno cieszy ludzi finansów i biznesu.

Nie znaczy to jednak, że podwyżki stóp wszyscy gładko przełkną. Dla tych, którzy zaciągnęli kredyty, to oczywiście spory kłopot. Oprocentowanie kredytów zaczęło rosnąć już zresztą wcześniej z powodu wyższych cen pożyczek na rynku międzybankowym. Teraz ten proces się nasili. Jedną podwyżkę podstawowych stóp procentowych pewnie da się znieść. Gorzej, jeśli pojawią się następne. A banki zawsze szybko wykorzystywały ten pretekst do podnoszenia opłat.

W nieco lepszej sytuacji są osoby, które brały kredyty w euro, we frankach szwajcarskich lub w dolarach. A tak właśnie finansuje się w Polsce wiele inwestycji mieszkaniowych. Na wieść o wzroście stóp nasza waluta wyraźnie się umocniła.

Polityka 28.2004 (2460) z dnia 10.07.2004; Komentarze; s. 17
Reklama