Archiwum Polityki

Prawo ponad państwem

Proces Saddama raczej nie będzie efektownym widowiskiem

Charakterystyczne, że Saddam Husajn, kiedy pojawił się przed sędzią irackim, bronił się przed zarzutami dokładnie tak samo, jak inni oskarżani dyktatorzy: Rumun Ceausescu czy Serb Miloszević. Po pierwsze, że nie uznaje nad sobą żadnego sądu, gdyż to on jest legalnym przywódcą kraju, usuniętym przemocą – i osądzaniu w takim trybie nie podlega. Po drugie i nawet ważniejsze, że to, co czynił, nie może być traktowane jako zbrodnia, gdyż czynił to dla dobra kraju – jego bezpieczeństwa i obrony.

Tych dwu argumentów nie można zbyć wzruszeniem ramion, bo ukształtowały prawo międzynarodowe i sposób myślenia prawników XIX i XX w. To prawo wzniesiono na fundamencie bezwzględnej supremacji państwa, nawet jeśli społeczność międzynarodowa państwo takie oskarża i potępia. Jeszcze wielki autorytet prawny Niemiec Georg Jellinek (1851 – 1911) pisał: „Tam, gdzie stosowanie prawa narodów wchodzi w konflikt z istnieniem państwa, tam norma prawna ustępuje”, a Sąd Rzeszy Niemieckiej w głośnym orzeczeniu z 1922 r. stwierdzał, że „prawo samostanowienia państwa jest wyższe od wszelkich zobowiązań przyjętych w traktatach”. Jeśli więc Husajn mówi, że Kuwejt zagarnął, bo to jedna z dawnych irackich prowincji, na Kurdów słał gaz i przeciwników politycznych torturował, bo zachowywał jedność kraju, a wojnę z Iranem rozpoczął w obronie państwa – to mieści się w logice Jellinka, tradycyjnego prawa międzynarodowego. W tym Husajnowi przyklaśnie nawet wielu dzisiejszych prawników, nie tylko jego adwokaci.

Do dziś bowiem wielu prawników sądzi, że zasada nieingerencji w sprawy wewnętrzne państw przeważa nad troską o prawa człowieka. Dlaczego? Bo dopiero stosunkowo niedawno zasada poszanowania podstawowych praw jednostki ludzkiej została włączona do ius cogens, czyli takich norm, które obowiązują zawsze i wszędzie przed innymi normami danego kraju czy zamierzeniami danego dyktatora.

Polityka 28.2004 (2460) z dnia 10.07.2004; Komentarze; s. 18
Reklama